Nowy numer 13/2024 Archiwum

"Czterej Śpiący" reaktywacja?

Władze Warszawy nie skorzystały z okazji, aby raz na zawsze pożegnać haniebny sowiecki pomnik. Zamiast jasnej deklaracji jest kluczenie. Tak jakby nie było protestów mieszkańców. Tak jakby za naszą wschodnią granicą nic się nie działo.

Pomnik Braterstwa Broni nazywany przez mieszkańców Warszawy pomnikiem „czterech śpiących” od lat wywołuje dyskusje. Trudno się zresztą dziwić, że duża część mieszkańców nie chce uznać tego swoistego „braterstwa”, polegającego na wtargnięciu armii sowieckiej do Polski, klarownie realizowanego później - czy to w Katyniu, czy też w pakcie Ribbentrop-Mołotow. Pomnik Braterstwa Broni to nic innego niż symbol zdobycia władzy nad Polską i jej stolicą. Tym bardziej z wielkim hukiem powinien wylecieć z warszawskiej Pragi znacznie wcześniej. Najpóźniej w 1989 r. Tak się jednak nie stało. Pomnik trwał sobie w najlepsze.

Przypomnijmy, że monument zniknął z placu Wileńskiego w listopadzie 2011 r. przy okazji rozpoczęcia prac przy budowie drugiej linii metra. Środowiska antykomunistyczne podkreślały, że wreszcie można go odesłać tam, gdzie jego miejsce. Albo zwrócić go Rosjanom, albo wysłać na cmentarz żołnierzy radzieckich przy ul. Żwirki i Wigury. Jednak mająca większość w radzie Warszawy Platforma Obywatelska zadecydowała, że zostanie odnowiony i stanie kilkaset metrów dalej, bliżej osiedla. W miejscu, w które miałby wrócić pomnik, stoi już stosowny cokół.

Koszt renowacji monumentu to bagatela milion złotych. Praktycznie całość prac jest wykonana. Jakiś czas temu „Rzeczpospolita” napisała, że władze miasta do wyborów samorządowych (pierwsza tura odbędzie się 16 listopada) nie zamierzają przywracać pomnika. Marna to pociecha, a w zasadzie żadna. Tą deklaracją władze próbują kupić przedwyborczy spokój. Nawet jeśli pomnik nie stanąłby tam ponownie, to i tak za ten polityczny cynizm trzeba zapłacić milion złotych. Nie muszę chyba kończyć wyliczaniem, na co można byłoby przeznaczyć tę kwotę...

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy