...dlatego tak trudno wyjaśnić przyczyny smoleńskiej katastrofy - mówił w homilii ks. Piotr Pawlukiewicz. Mszy św. w archikatedrze warszawskiej w intencji ofiar poległych pod Smoleńskiem przewodniczył kard. Kazimierz Nycz.
W Mszy św. wzięli udział przedstawiciele władz państwowych z prezydentem Andrzejem Dudą oraz premier Beatą Szydło.
- Modlimy się w intencji wszystkich, którzy zginęli aby dobry i miłosierny Pan przyjął ich do swojej chwały. Modlimy się za rodziny tych, którzy zginęli oraz za nasza ojczyznę - powiedział na początku Mszy św. kard. Nycz, który przewodniczył liturgii.
Dodał, że "tylko patrząc zmartwychwstanie Chrystusa i przeżywając je, w spotkaniu z Nim, możemy cokolwiek zrozumieć i pojąć z tej wielkiej tajemnicy, która się wydarzyła się przed 6 laty".
Homilię wygłosił ks. Piotr Pawlukiewicz, ceniony rekolekcjonista i duszpasterz akademicki. Kaznodzieja zwrócił uwagę, że data 10 kwietnia pozostanie na zawsze w naszej pamięci. - O czym to świadczy? To była nasza najbardziej osobista sprawa, tak bliska, jak sprawy rodzinne - tłumaczył. Dodał, że śp. prezydent Lech Kaczyński był bliski naszemu sercu, "jemu zawierzyliśmy sprawy Polski i nigdy nie zawiedliśmy się”.
Na pl. Zamkowym rozstawiony został telebim Agata Ślusarczyk /Foto Gość - Dzisiejszego wieczora ludzie z całej Polski, różnych stanów i zawodów gromadzą się w atmosferze modlitwy, żeby przeżyć ten dzień. I prosić Boga o zbawienie dla smoleńskich ofiar - mówił. Dodał, że powinniśmy modlić się dla siebie i innych o rzeczy największe, gdyż "nasz Bóg nie umie dawać mało”.
- Przychodzimy prosić, Boże daj niebo prezydentowi, ministrom, urzędnikom, stewardessom, więcej niż o ich grobach, myślmy o ich mieszkaniach w domu Ojca Niebieskiego - powiedział. Zaznaczył, że my także zmierzamy ku śmierci i musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: "czy chcemy umrzeć z Chrystusem, czy obok Niego?”.
Nawiązując do katastrofy smoleńskiej, kaznodzieja zwrócił uwagę, że sześć lat wyjaśnień - w opinii wielu Polaków - nie doprowadziło nas do wyjaśnienia sprawy do końca. - Co leży u podstaw takiego poznawczego bałaganu? - pytał.
Kaznodzieja zwrócił uwagę, że człowiek ze swej natury widzi to, co chce, często ma własne wyobrażenie na dany temat. - W śledztwie smoleńskim nawet inżynierowie mieli różne wyniki badań, wykorzystując tę samą aparaturę i stosując te same metody poznawcze, a wydawać by się mogło, że precyzyjne mierniki i konkret liczb muszą doprowadzić do wspólnych ustaleń. Nic z tego. Człowiek chce być jak Bóg - stwarzać świat, nie czytając go - wyjaśnił.
Zdaniem duchownego owo "stwarzanie świata” polega na tym, że „ktoś podsuwa nam opinie, nastroje, pragnienia, a my kupujemy ten projekt”.
- Chrześcijanin to człowiek, który nie wierzy temu, co widzi na własne oczy - mówił. I dodał: - Byłem zdumiony, pewniej jak wielu z was, kiedy po katastrofie smoleńskiej dziennikarze wyjęli z szuflad piękne zdjęcia pary prezydenckiej. Gdyby nie śmierć śp. Marii i Lecha Kaczyńskich, chyba nigdy byśmy ich nie zobaczyli. Ktoś nam pokazuje świat, żebyśmy myśleli według jego woli, dobierając odpowiednie zdjęcia - powiedział.
- 6 lat temu wszystkie agencje podały informację, że prezydent Polski nie żyje. Ale słowo Boże daje nam prawo wierzyć, że prezydent Rzeczypospolitej i jego świta, dotarli do Katynia, a nawet więcej na niebieską paradę w Domu Ojca - zakończył homilię.
Wierni nagrodzili ją brawami.