Z innej bajki

Joanna Jureczko-Wilk

|

Gość Warszawski 32/2012

publikacja 09.08.2012 00:00

60 lat MDM. Miał być luksus w wydaniu socjalistycznym. – A teraz beton i „barszawa” – mówią mieszkańcy okolic pl. Konstytucji.

Wnuk projektanta rzeźb „dla wróbli” pokazuje prace swojego dziadka Józefa Gosławskiego Wnuk projektanta rzeźb „dla wróbli” pokazuje prace swojego dziadka Józefa Gosławskiego
Joanna Jureczko-Wilk

Kiedy 60 lat temu – oczywiście 22 lipca – oddawano hucznie Marszałkowską Dzielnicę Mieszkaniową, ludzie przecierali oczy ze zdziwienia. Monumentalne budownictwo rodem z moskiewskich ulic na gruzach stolicy wyrosło niczym feniks z popiołów. Wyrosło w iście socjalistycznym tempie, przy wykonaniu 300 proc. normy, pomocy wojska, zastępów ZMP – w dwa lata. I o dziwo – bez większych niedoróbek czy spartaczeń. Jednak pierwsze w Warszawie socjalistyczne miasteczko nie przypadało do gustu nie tylko mieszkańcom, ale nawet samemu Bolesławowi Bierutowi, który kręcił nosem już w trakcie budowy, zmieniając tu i ówdzie jej szczegóły.

Salony stolicy

Kręgosłup MDM ciągnie się od pl. Unii Lubelskiej, Marszałkowską, przez pl. Zbawiciela aż do pl. Konstytucji. Tu trochę zbacza na Nowomarszałkowską, czyli obecną ul. Waryńskiego. Nowa dzielnica nowych ludzi powstała w miejscu odradzającego się po wojnie zakątka burżuazyjnego kupiectwa. Z założenia była monumentalna, z placem gotowym przyjąć wielotysięczne tłumy pierwszomajowych pochodów, upiększonym nieproporcjonalnie wielkimi kandelabrami, podpatrzonymi ponoć przez samego Bolesława Bieruta w Odessie. W planach miała się rozrosnąć na całe Śródmieście, ale po śmierci Stalina w 1953 r. już nikt nie miał ochoty szerzyć socjalizmu w wielkomiejskiej architekturze. Chociaż jeszcze trzy lata wcześniej koncepcja architektów Stanisława Jankowskiego, Jana Knothe, Józefa Sigalina, Zygmunta Stępińskiego i licznych współpracowników, wzbudzała zachwyt. Monumentalne budowle, kryte piaskowcem lub granitem na tle powojennego kurzu, ruin i prowizorki robiły wrażenie. „Rosną mury z każdej strony/ A na planie piękne domy/ Zadziwiają swym ogromem” – śpiewano w piosence „MDM” autorstwa Heleny Kołaczkowskej i Edwarda Olearczyka. Co krok z białawych ścian na przechodniów spoglądał socjalistyczny człowiek, uwieczniony w rzeźbie, płaskorzeźbie i mozaice – murarz z kielnią w ręku, górnik, hutnik, kolejarz, nauczycielka, uczestnicy pierwszomajowego pochodu…

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.