Osiem kółek do Maryi

Tomasz Gołąb

|

Gość Warszawski 33/2012

publikacja 16.08.2012 00:00

Z rolkami jest jak z modlitwą: żeby osiągnąć cel, trzeba pochylić się do przodu i dobrze ugiąć kolana. Dlaczego tak wiele osób chce do Częstochowy pielgrzymować w ten sposób?

270 kilometrów przed cudowny wizerunek Madonny pokonują w cztery dni. Podobno niezapomniane przeżycie... 270 kilometrów przed cudowny wizerunek Madonny pokonują w cztery dni. Podobno niezapomniane przeżycie...
Krzysztof Dobrogowski

Wzbudzają konsternację. A zaraz potem podziw, że w drogę przed jasnogórski wizerunek wybrali się inaczej niż wszyscy. Nie pieszo, nie samochodem, nie rowerem nawet. Ale na ośmiu kółkach przyczepionych do butów. Owszem, bywa, że jakiś kierowca tira, któremu spieszy się bardziej, zatrąbi nieuprzejmie, zagłuszając odtwarzane z głośników godzinki i śpiewy nagrane przed pielgrzymką przez muzycznie uzdolnionych członków niezwykłej wspólnoty.

Franek był zachwycony

Dla większości towarzyszy drogi widok blisko setki, najczęściej bardzo młodych osób, z pielgrzymkowymi znakami to jednak dowód na to, że nie jest z tym światem tak źle. – To było dla mnie największe zaskoczenie – przyznaje Maciej Kowalski, inżynier i ojciec najmłodszego uczestnika pielgrzymki, Franka. – Dla mnie, starego oazowicza, który przez 20 lat przebywania i pracy w zlaicyzowanych środowiskach prawie stracił wiarę w młodzież, to było ożywcze.

Bo młodzi, pełni autentycznej wiary, przypomnieli mi korzenie mojej religijności, które zdołałem przez ostatnie lata skutecznie przysypać popiołami dość konsumpcyjnie nastawionego świata – mówi. Dlatego w tym roku Maciej Kowalski po raz trzeci założy rolki i przez cztery dni pielgrzymkowego życia, znowu będzie ładować duchowe akumulatory. Po raz drugi ze swoim dziesięcioletnim synem. – Franek swoją pierwszą pielgrzymkę przeżył fenomenalnie: i to zarówno kondycyjnie, jak i religijnie. Ja podczas pierwszej pielgrzymki trochę nie doceniłem trudów. I na Jasną Górę dotarłem szczęśliwy, ale zmordowany. To jednak było na tyle niesamowite, że zapisów na kolejną pielgrzymkę czekałem z niecierpliwością – dodaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.