Lęk zamknięty w butelce

Agata Ślusarczyk


|

Gość Warszawski 45/2012

publikacja 08.11.2012 00:00

12 kroków. Nazywa się Felek i jest alkoholikiem. Zawsze to mówi. To go uspokaja. Po ponad 30 latach 
trzeźwości
 daje świadectwo, że nałóg alkoholowy to choroba duszy.


– Może moje doświadczenie komuś pomoże – mówił podczas promocji swojego audiobooka Felek – Może moje doświadczenie komuś pomoże – mówił podczas promocji swojego audiobooka Felek
Agata Ślusarczyk

Kiedy się golił, patrzył sobie w oczy i pluł. – Kim ty jesteś? – pytał z pogardą. Na Mokotowie, gdzie wówczas mieszkał, na takich jak on mówili, że są „na oucie”. Tylko zakładali się, który pierwszy „w piach pójdzie”. Felek także był w kolejce – na koncie miał wszystkie stadia choroby alkoholowej: delirium, padaczki, omamy wzrokowo-słuchowe, psychozy. Kilka razy nawet śmierć zajrzała mu w oczy. Lekarze mówili o nim „beznadziejny alkoholik”. I była to prawda. Wydawało mu się, że wszystko na wódce „chodzi” i że dla takiego jak on nadziei już nie ma.


„Ty źle pijesz”


W rodzinnym domu wódki nie było. Ojciec Felka czasami nalewki robił. Matka w ogóle nie piła.
– Dobrze się nami opiekowała – wspomina Felek. Wczesne dzieciństwo spędził w ziemiance. Tam też, prawdopodobnie na łóżku z murawy, przyszedł na świat. Pobytu w Sowchozie Artiomowiec koło Rostowa nad Donem rodzice długo nie chcieli wspominać. W czasie wojny zostali wywiezieni tam do pracy. Ojciec zaciągnął się do armii Andersa, matka została sama z dwójką dzieci i niepewnością o przyszłość. – To ciągłe napięcie mogłem wówczas od niej przejąć – wspomina.
Po powrocie z wojny ojciec dużo czasu poświęcił choremu na heine-
medinę bratu. Cała ośmioosobowa rodzina skupiła się wówczas na nim. Niedługo po tym Felek zaczął pić. Miał wówczas 16 lat, problemy z nauką, poczuciem własnej wartości i tożsamością. I wiernego towarzysza – lęk. – Szedłem się bić, by pokazać, że się nie boję. Ale w środku się trząsłem – mówi. Ze strachu nawet na egzamin wstępny na Akademię Sztuk Pięknych się nie stawił. – Upiłem się, żeby mieć wytłumaczenie, że nie poszedłem. Bałem się konfrontacji z rzeczywistością – mówi.
Całe życie potem żałował. Malarzem został, ale pokojowym. Pewnego razu matka powiedziała mu: „Felek, ty źle pijesz”.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.