Żeby święta były miodzio

Tomasz Gołąb

|

Gość Warszawski 50/2012

publikacja 13.12.2012 00:00

Teatr klerycki. – Kto tam w święta patrzy na choinkę? – pyta Karol Krawczyk, wnosząc powyginanego drapaka za 10 złotych. – A na co patrzy się w święta? – nie daje za wygraną Norek. – No, na talerze. Szyneczka, baleronik, chrzanik, ćwikiełka, a wcześniej karp, barszcz z uszkami... Wiesz, Tadeusz, ja zawsze po świętach czuję się taki lepszy, ładniejszy, pełniejszy.

Rodzinna wigilia zamienia się  w męski wieczór. Bardzo smutny wieczór Rodzinna wigilia zamienia się w męski wieczór. Bardzo smutny wieczór
Tomasz Gołąb

Kurtyna w górę. Na scenie kuchnia z oknem, masywny stół ze świątecznym stroikiem, meble kuchenne. I lodówka – pierwsze miejsce, do którego zagląda Norek, schodząc do swojego sąsiada i przyjaciela, Karola Krawczyka. Od razu pierwsza salwa śmiechu. To Karol wnosi coś, co według niego decyduje o całokształcie świąt Bożego Narodzenia – choinkę. Chciałoby się powiedzieć: jaka choinka, takie święta. Alina, żona Karola: włosy w nieładzie, płaszczyk jak z Pedetu na Woli. On – w gaciach, ciągle wydaje rozkazy, i ciągle ponosi porażki. Towarzyskie i życiowe. Ale opatrzność czuwa i z każdej opresji Karol w końcu wychodzi cało. Także dlatego, że Alina ma złote serce.

Sztuka życia

W role znanych z polsatowskiego sitcomu aktorów, którzy od 14 lat bawią publiczność przed telewizorem, wcielili się tym razem klerycy praskiego seminarium. To tradycja: na trzecim roku studiów, 8 grudnia w największej sali zawsze wystawiają teatralną sztukę. Ale po raz pierwszy nie sięgnęli po klasykę w rodzaju „Opowieści wigilijnej”, czy epizod o kolejnym świętym, ale do współczesnego spektaklu o problemach bliskich wielu polskim rodzinom, zwłaszcza w przedświątecznym – gorącym czasie przygotowań.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.