„Bóg się rodzi, – moc truchleje!” – radośnie krzyczeli uczestnicy największych ulicznych jasełek w kraju i... prawdopodobnie na świecie.
Uczniowie – mali aktorzy z kilkunastu warszawskich szkół i przedszkoli – prowadzili swoich królów do stajenki
Jakub Szymczuk
Uczestnicy kolorowego pochodu, który 6 stycznia o godz. 12 wyruszył spod pl. Zamkowego, podzieleni zostali na trzy orszaki: niebieski, zielony i czerwony. Każdy kolor oznaczał kontynent, z którego przybył król. Orszak niebieski poprowadził do stajenki króla afrykańskiego, orszak czerwony króla europejskiego, a orszak żółty – azjatyckiego. Temu ostatniemu, prócz kilkuset dzieci z warszawskich szkół i przedszkoli – rycerzy i dwórek – towarzyszył chiński smok. Smok, który według azjatyckiej tradycji uosabia dobro, tańcząc, również zmierzał do stajenki pokłonić się Świętej Rodzinie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.