Był człowiekiem wiary, nadziei i miłości

Tomasz Gołąb, Agata Ślusarczyk

publikacja 03.11.2013 10:58

- Wiara nie była nigdy obok jego życia, ale zawsze w jego centrum. Drogą wiary szedł jako członek swojej rodziny, jako człowiek Kościoła, Europy i świata - powiedział o Tadeuszu Mazowieckim podczas uroczystości pogrzebowych w katedrze warszawskiej kard. Kazimierz Nycz.

Był człowiekiem wiary, nadziei i miłości Kondukt z trumną Tadeusza Mazowieckiego Tomasz Gzell /PAP

Punktualnie o godz. 10.30 orszak pogrzebowy prowadzony przez bp polowego Józefa Guzdka wyruszył z kaplicy pałacu prezydenckiego do archikatedry warszawskiej. Trumnie przewożonej na artyleryjskiej lawecie ciągniętej przez wojskowego rosomaka, towarzyszyli licznie warszawiacy.

- "Tak więc trwają wiara, nadzieja i miłość - te trzy. Z nich zaś największa jest miłość" - te słowa Hymnu o miłości były bliskie Tadeuszowi Mazowieckiemu - powiedział na początku Mszy św. kard. Kazimierz Nycz. - Był człowiekiem wiary, nadziei i miłości. Tą drogą wiary szedł jako członek swojej rodziny, jako człowiek Kościoła, Europy i świata. Wiara nie była nigdy obok jego życia, ale zawsze w jego centrum. Wiara nie była nigdy obok jego życia, ale zawsze w jego centrum. Świeccy w Kościele to nie tylko temat jego publicystycznych zainteresowań, to była ważna część jego życia. Współzałożyciel "Więzi", Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie, współpracownik "Znaku", "Tygodnika Powszechnego", kościół św. Marcina przy ul. Piwnej i jego umiłowane Laski to miejsca i środowiska w których pozostawił znaczną część swojego życia intelektualnego, duchowego i religijnego. Podejmując decyzje jako premier i jako polityk zawsze pytał, czy to będzie dobre dla Polski. Wielu podkreślało jego pokorę. To wielki testament, który śp. Tadeusz Mazowiecki wszystkim nam zostawia. Dziękujemy za jego życie i dzieło i polecamy go miłosierdziu Bożemu - powiedział rozpoczynając Mszę św. pogrzebową kard. Nycz.

Czytaj także:

Był człowiekiem wiary, nadziei i miłości   Jakub Szymczuk /GN We Mszy św. w katedrze uczestniczyli m.in. przewodniczący Komisji Europejskiej, José Manuel Barroso, prezydent Bronisław Komorowski z małżonką, premier Donald Tusk, były prezydent Lech Wałęsa, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, Hanna Gronkiewicz-Waltz, lider PiS Jarosław Kaczyński oraz marszałek Ewa Kopacz i wicemarszałkowie Sejmu oraz byli premierzy Włodzimierz Cimoszewicz, Józef Oleksy, Kazimierz Marcinkiewicz. Byli również obecni delegaci innych państw oraz członkowie Korpusu Dyplomatycznego.Uroczystości pogrzebowe odbywają się z pełnym ceremoniałem państwowym. Prezydent Bronisław Komorowski ogłosił żałobę narodową. 

Równocześnie z początkiem eucharystii w warszawskiej archikatedrze rozległ się w Krakowie głos dzwonu Zygmunta. Przy ołtarzu stanęli również m.in. nuncjusz apostolski w Polsce abp Celestino Migliore, Prymas Czech kard. Dominik Duka, prymas-senior abp Henryk Muszyński, abp Tadeusz Gocłowski, abp Henryk Hoser, bp Józef Guzdek, bp Wojciech Polak, bp Tadeusz Pieronek, abp Henryk Hoser oraz przedstawiciele zakonów i duchowieństwa z całej Polski.

Był człowiekiem wiary, nadziei i miłości - Wierni, uczestnicy Mszy św. pogrzebowej przed katedrą warszawską Agata Ślusarczyk /GN Kazanie wygłosił dominikanin o. Aleksander Hauke-Ligowski, który w latach 70. uczestniczył w spotkaniach warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej.

- Co mówi nam Bóg przez Twoje życie? Najpierw narzuca się jako łaknienie sprawiedliwości – mówił kaznodzieja, przywołując po kolei cnoty wymienione w Kazaniu na Górze. – Tadeusz Mazowiecki nie szukał swego. Można się było z nim nie zgadzać, ale nie można było go nie słuchać. Był szczery w staropolskim ucieraniu się poglądów i bezkompromisowy w dobijaniu się kompromisów. Miłość nie szuka poklasku, nie szuka swego. To dlatego, gdy wybuchła „Solidarność” i przebudzenie wylało się z Wybrzeża na całą Polskę, śp. Tadeusz mógł stać się dla wszystkich sił wolności autorytetem, i posłużyć wszystkim: z tej i drugiej strony barykady. Nie bez trudności i bólu, ale jednak skutecznie posłużyć do przekształcania barykady w Okrągły Stół: stół wspólnej  rozmowy, ucierania kompromisu dla wolności, i to wolności już teraz nie tylko naszej, ale wszędzie wokoło, gdzie za nią tak tęskniono: na wschodzie, zachodzie i południu – powiedział o. Aleksander Hauke-Ligowski.

Według kaznodziei, Zmarłego cechowała szczerość: bez pychy i odwetu, z zatroskaniem o autentyczne dobro wszystkich uczestników życia politycznego Europy. "To budowanie pokoju, najpierw z sąsiadami było dalszym ciągiem wieloletnich starań o wewnętrzny pokój w wolności. A potem kulminowało w najbardziej tragicznym bałkańskim egzaminie", gdy w latach 1992-95 dał się poznać opinii międzynarodowej jako specjalny sprawozdawca konfliktu w b. Jugosławii, wyznaczony przez Komisję Praw Człowieka ONZ. Wówczas Tadeusz Mazowiecki podał się do dymisji na znak protestu przeciw bierności wspólnoty międzynarodowej w obliczu czystek etnicznych na Bałkanach.

- Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. Błogosławieni wprowadzający pokój, albowiem oni będą nazwani synami bożymi. Nawet w katastrofie zdawałoby się całkowitej klęski, ktoś kto zna wartość i cenę kompromisu, umie w odpowiednim momencie powiedzieć „dość” i zakończyć tragedię rzeźni cudem pokoju. I tak się stało. Ty do końca najbardziej nosiłeś w sercu właśnie to bałkańskie doświadczenie – mówił o. Aleksander Hauke-Ligowski. - Tak żyłeś i taki byłeś. A taka była w tym Prostota doskonałości peryklejskiej, /Jakby starożytna która cnota /W dom modrzewiowy wiejski/ Wchodząc, rzekła do siebie: /"Odrodziłam się w Niebie/ I stały mi się Arfą - wrota, /Wstęgą - ścieżka.../ Hostię - przez blade widzę zboże... / Emanuel już mieszka/ Na Taborze!" – cytował Fortepian Chopina, Cypriana Kamila Norwida. Na koniec Mszy św. głos zabrał prezydent Bronisław Komorowski.

- Żegnamy Tadeusza Mazowieckiego, premiera czasu przełomu ustrojowego, architekta i budowniczego konstrukcji gmachu naszego niepodległego i demokratycznego państwa polskiego. Żegnamy naszego premiera. Żegnam cię Tadeuszu w imieniu wielu wielu osób, które miały szczęście spotkać się z Tobą i iść tą samą solidarnościową drogą do polskiej wolności. Tych który mogli uczyć się twojej odwagi i twoich zasad: że trzeba dążyć do dobra wspólnego, że szacunek należy się każdemu, także politycznym adwersarzom. Że, jak mówiłeś, można się różnić i spierać, ale nie wolno się nienawidzić. Że wiara, szczególnie w naszym kraju, była jest źródłem siły inspirującej ludzi do dobra. Że społeczeństwu potrzebne są autorytety a nie mentorzy. Że w polityce można być skutecznym i przyzwoitym jednocześnie - powiedział prezydent, zwracając uwagę, że 16 miesięcy rządów Tadeusza Mazowieckiego i jego służba Polsce zbudowały solidny fundament demokratycznego państwa. 

Był człowiekiem wiary, nadziei i miłości   Agata Ślusarczyk /GN - Po 24 latach widzimy że konstrukcja gmachu wolnej Polski okazała się niezwykle mocna i odporna na polityczne wiatry, a nawet huragany. Zarówno krytycy, jak i życzliwi następcy Tadeusz Mazowieckiego, pierwszego niekomunistycznego premiera RP mogli i chcieli ten gmach uzupełniać, dobudowując kolejne piętra oparte na trwałych fundamentach demokracji, samorządności, społecznej gospodarki rynkowej i na orientacji ku Europie, ku światu zachodniemu. Nie sposób było bowiem zaprzeczyć logice konstrukcji i pięknu wznoszonego gmachu.
W przyszłym roku będziemy obchodzić 25-lecie naszej wolności. Ten szczególny rok będziemy obchodzili bez Tadeusza Mazowieckiego. Ale jestem pewien że jego brak jeszcze bardziej uwydatni jego zasługi dla Polski - zakończył prezydent, wyraźnie wzruszony dodając: - Tadeusz Mazowiecki dobrze zasłużył się Polsce.

Czytaj także: