Wyszedł po nią syn


Tomasz Gołąb


|

Gość Warszawski 48/2013

publikacja 28.11.2013 00:00

Wiadomość o śmierci Marianny Popiełuszko dotarła wcześnie rano. – Czułem się, jak wiele osób, jej duchowym dzieckiem – powiedział nam ks. Tadeusz Bożełko.

– Mówiła, że życie miała dobre, choć spadło na nią tyle nieszczęść. 
To była kobieta zawierzenia – mówiła Milena Kindziuk – Mówiła, że życie miała dobre, choć spadło na nią tyle nieszczęść. 
To była kobieta zawierzenia – mówiła Milena Kindziuk
Tomasz Gołąb /GN

Spotykałem ją wielokrotnie i zapraszałem do sanktuarium. Ostatni raz była na Żoliborzu
15 września, gdy wracała z pielgrzymki ludzi pracy na Jasną Górę, którą przecież zainicjował jej syn – mówi ks. Tadeusz Bożełko, kustosz sanktuarium ks. Jerzego Popiełuszki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.