Jak gwóźdź u Prywesów

Piotr Otrębski

publikacja 12.08.2014 18:35

Przez dziesięciolecia po wojnie przy placu Grzybowskim i przy ulicy Próżnej funkcjonowały liczne sklepiki z gwoździami, śrubami, narzędziami, artykułami metalowymi, sanitarnymi. Zaopatrywała się tu cała Warszawa.

Jak gwóźdź u Prywesów Ulica Próżna ok. 1890 r. Reprodukcja: Piotr Otrębski /Foto Gość

Prawdą jest, że przed wojną była to część Śródmieścia zamieszkana przez społeczność żydowską. Nie należała jednak do rozległej dzielnicy północnej, Muranowa. Jej relikty ocalały najpewniej tylko dlatego, że w 1943 r. znajdowały się już poza murami getta. Isaac Bachevis Singer pisał:

"Za dobre uważano ulice położone w południowej części żydowskiej Warszawy: Śliską, Pańską, Grzybowską, Twardą, plac Grzybowski, Gnojną, Krochmalną, Mariańską. Trudno wytłumaczyć dlaczego właśnie ich mieszkańcy uważali się za prawdziwych warszawiaków. Rzadko tutaj zabłądził Litwak, w szabas chasydzi spacerowali tu w sztrajmlach na głowie, tutaj też mieszkała najpobożniejsza i najbardziej konserwatywna część Żydów warszawskich".

Jest to jednak przestrzeń o wiele bardziej złożona znaczeniowo i o wielowarstwowej historii. Początki placu sięgają XVII wieku i wiążą się z istnieniem w tym miejscu prywatnego miasteczka Grzybów, należącego do starosty warszawskiego Jana Grzybowskiego. Ratusz jurydyki stał u zbiegu ulic Twardej i Granicznej (dziś teren placu). Franciszek Galiński w Gawędach o Warszawie zaznaczał, że w roku 1750 było tam (według Stefana Dziewulskiego) 28 browarów. Miasteczko to posiadało osobną miarę łokcia, różną od warszawskiej: łokieć grzybowski był o cztery cale dłuższy od warszawskiego.

Ratusz po zniesieniu jurydyk w 1794 r. przestał spełniać swoją funkcję. W budynku urządzono więzienie (1809–1830). Wśród warszawiaków znane było żargonowe powiedzenie: „iść na Grzybów” – czyli do więzienia. W 1830 r. budynek rozebrano. Na rynku zadomowił się handel. Pojawiły się także eleganckie klasycystyczne kamienice. Do dziś przetrwały domy Józefa Brenkina projektu F.A. Lessla. Brenkin był kapitanem wojsk polskich, uczestnikiem licznych kampanii w latach 1792–1813. W Królestwie Kongresowym był audytorem 4. Pułku Strzelców Konnych.

Żydzi zasiedlili plac Grzybowski, ulicę Próżną i Bagno około roku 1850. Jak podaje Jerzy Kasprzycki, w 1908 r. właścicielami wspomnianych kamienic (jedna podzielona na dwie) były już rodziny Gutermanów i Prywesów vel Ajzenmanów. Co ciekawe, Prywesowie prowadzili świetnie prosperujące przedsiębiorstwo specjalizujące się w branży narzędziowej i gwoździarskiej. Podobno mawiano, że ktoś gra główną rolę „jak gwóźdź u Prywesów”. Tradycja handlu takim asortymentem przetrwała do dziś. Niestety, wyraźnie obumiera. Tymczasem przez dziesięciolecia po wojnie przy placu Grzybowskim i przy ulicy Próżnej funkcjonowały liczne sklepiki z gwoździami, śrubami, narzędziami, artykułami metalowymi, sanitarnymi. Zaopatrywała się tu cała Warszawa. Oto zatem bolesny przykład, jak estetyzacja i rewaloryzacja przestrzeni miejskich może zagrozić ich charakterowi, a co za tym idzie – warstwie tożsamościowej.

Jarosław Zieliński podkreśla, że plac Grzybowski w drugiej połowie XIX w. stał się centrum najważniejszej żydowskiej enklawy poza dzielnicą północną. Po likwidacji targowiska (1897 r.) plac funkcjonował jako prężny ośrodek handlu towarami żelaznymi.

Dziś na wypacykowanej Próżnej nie ma już miejsca na tego typu usługi. W mury „nowych” kamienic wprowadziła się finansjera. Ostatnim miejscem, gdzie zachował się handel „żelastwem, jest kamienica Brenkina. Niestety, to już tylko cień tradycji, a ceny dawno przestały być konkurencyjne.

TAGI: