Całuję Cię po umęczonych rękach

Tomasz Gołąb

|

Gość Warszawski 42/2014

publikacja 16.10.2014 00:00

Uzdrowiona za przyczyną ks. Jerzego? Maria Szablewska-Kosobucka wierzy, że to męczennik z Żoliborza wyprosił jej uwolnienie od bólu. Największego w życiu.

 Maria Szablewska-Kosobucka, z zawodu felczer, z zamiłowania malarka, uzdrowiona została z bólu, chociaż nie z choroby, która go wywołuje  Maria Szablewska-Kosobucka, z zawodu felczer, z zamiłowania malarka, uzdrowiona została z bólu, chociaż nie z choroby, która go wywołuje
zdjęcia Tomasz Gołąb /Foto Gość

Leżała obstawiona taborecikami, stołeczkami i wszystkim, co może być potrzebne komuś, kto z bólu nie może podnieść się z łóżka o własnych siłach. Żeby dało się sięgnąć po herbatę, książkę, telefon, pilota… Nie pamięta większego bólu. Źle leczona bakteria, przenoszona drogę kropelkową chlamydia pneumoniae, zaatakowała mięśnie i stawy – głównie nóg. Na zapalenie ścięgien, torebek stawów i kaletek mięśni nie pomógł ani antybiotyk, ani leki sterydowe. Nie pomagały środki przeciwzapalne i przeciwbólowe zalecone przez Poradnię Leczenia Bólu. Nie pomogła krioterapia. Maria Szablewska-Kosobucka była unieruchomiona palącym rwaniem w nogach i przykurczami. Leżała od kilku miesięcy i potrzebowała troski, chociaż sama miała opiekować się chorym 74-letnim bratem.

Grymas przy każdym ruchu

Wszystko wydarzyło się dokładnie 3 lata temu. 19 października 2011 r. oglądała transmitowane przez TV Trwam nabożeństwo z kościoła św. Stanisława Kostki. To była 27. rocznica jego męczeńskiej śmierci. – Z bólu łzy ciekły mi po policzkach. Zaczęłam własnymi słowami prosić ks. Jerzego o pomoc. Mówiłam, że przecież ma na pewno wiele łask od Boga za swoje cierpienia. Błagałam, by spojrzał, jak źle się czuję i wstawił się za mną do Boga – wspomina Maria Szablewska-Kosobucka.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.