Dla mnie to możliwość wyjścia z domu, spotkania się ze znajomymi, nawiązania nowych kontaktów, realizowania i pogłębiania zainteresowań – mówi Ewa Nast, studentka Ekumenicznego Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
Część wykonanych na zajęciach prac plastycznych jest sprzedawana na kiermaszu charytatywnym. Reszta to prezenty dla wnuków, dzieci i znajomych
Agnieszka Kurek Zajączkowska /Foto Gość
We wtorkowe przedpołudnie do podziemia kościoła Świętej Trójcy przy pl. Małachowskiego schodzą się eleganckie panie i mężczyźni w garniturach. Po wykładzie o historii ruchu ekumenicznego kilkanaście kobiet zostaje jeszcze w swoim gronie. Krótkie rozmowy, herbata, kanapki i do roboty. – Pociągają mnie zajęcia plastyczne. Polubiłam je w młodości, ale teraz odkrywam takie prace ponownie. To, czego nauczę się tutaj, ćwiczę później w domu. To, co zrobię, przekazuję wnukom, rodzinie i znajomym. Część prac idzie też na kiermasz charytatywny – mówi Jadwiga Kublik. A na wyświetlaczu telefonu pokazuje zdjęcia lampionów z kolorowego szkła, dekoracji okazjonalnych czy jajek wielkanocnych.
Nie pytamy o wyznanie
Na roku jest ok. 120 osób. Dojeżdżają z różnych dzielnic stolicy, ale również z podwarszawskich miejscowości. W większości to kobiety. – Mężczyźni stanowią ponad 30 proc.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.