Wielkanoc, która daje nadzieję

Tomasz Gołąb /PAP

publikacja 05.04.2015 18:25

Był żurek, wędliny, pieczywo, ciasta, kawa oraz herbata. A przedtem scena ukrzyżowania i zmartwychwstania Chrystusa, która w oczach uczestników wielkiego wielkanocnego śniadania, wycisnęła łzy wzruszenia.

Wielkanoc, która daje nadzieję W rozstawionym na placu Defilad namiocie przygotowano posiłki dla 2,5 tys. osób Jakub Szymczuk /Foto Gość

Wielkanocne śniadanie dla samotnych i potrzebujących przygotował po raz pierwszy w Warszawie restaurator Mikołaj Rykowski, który podobne spotkania od lat organizuje na Śląsku. W rozstawionym na placu Defilad namiocie przygotowano posiłki dla 2,5 tys. osób.

- Przebieg śniadania jest cudowny. Ludzie się cieszą, radują nie tyle z tego, że jedzą, ale że spędzają ze sobą czas i rozmawiają – podkreślił w niedzielę Mikołaj Rykowski.

W Warszawie organizatorzy przygotowali dla potrzebujących posiłki, składające się m.in. z żurku, wędlin, pieczywa, ciast, kawy oraz herbaty. W organizację tegorocznych śniadań było zaangażowanych ok. 250 osób w Katowicach i 150 w Warszawie. - Jesteśmy przygotowani łącznie na 5 tys. osób - 2,5 tys. w Warszawie i 2,5 tys. w Katowicach - powiedział Rykowski.

W stolicy przygotowano także przedstawienie ukrzyżowania i zmartwychwstania Chrystusa. W ten sposób – jak mówił Rykowski – organizatorzy chcieli przekazać przesłanie, by nie tracić nadziei. - Wielu ludzi nie ma nadziei na jutro, a my chcemy im powiedzieć: jest nadzieja, oparta na Bogu i relacji z drugim człowiekiem – dodał.

Organizator wspominał pierwsze organizowane w Katowicach śniadania dla potrzebujących. - Dwanaście lat temu zaczęło się od mojego mieszkania w Katowicach, od zaproszenia jednej osoby na wigilię. Potem była moja restauracja i hale w parku śląskim. W zeszłym roku byliśmy też na Majdanie w Kijowie, gdzie organizowaliśmy posiłki dla 6 tys. osób. A teraz jesteśmy w stolicy - powiedział.

Rykowski zaznaczył, że do rozstawionego przed Pałacem Kultury i Nauki namiotu zaproszeni są wszyscy, "którzy czują się w potrzebie i nie chcą tych świąt spędzać sami”.