Smoleński pomnik niezgody

Tomasz Gołąb

publikacja 09.04.2015 17:57

Na burzliwej sesji radni Warszawy zdecydowali o lokalizacji pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej. Za podjęciem uchwały opowiedziało się 30 radnych, przeciw było 22, a dwóch wstrzymało się od głosu.

Smoleński pomnik niezgody Za podjęciem uchwały opowiedziało się 30 radnych, przeciw było 22, a dwóch wstrzymało się od głosu Tomasz Gołąb /Foto Gość

- To historyczna chwila dla Warszawy. Niestety smutna, bo jak co roku będziemy obchodzić kolejną rocznicę katastrofy, w której zginęli przedstawiciele państwa polskiego, wraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim, lecący na obchody rocznicy katyńskiej. Wszyscy bardzo przeżyliśmy śmierć pasażerów prezydenckiego samolotu. Mamy przed oczami kondukty sunące ulicami Warszawy, dywany ze zniczy na Krakowskim Przedmieściu i Msze żałobne, łącznie z tą największą, na pl. Piłsudskiego. Spróbujmy nie rozmawiać dziś o podziałach i polityce. Skupmy się na ofiarach, a nie na naszych pięcioletnich sporach - prosiła prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz.

- Mam nadzieję, że komisja konkursowa, złożona z artystów i członków rodzin smoleńskich, wyłoni dzieło wybitne, ponadczasowe, którego symbolika połączy różne środowiska i poruszy przyszłe pokolenia. To będzie monument świadczący, że w momentach ważnych potrafimy się jednak wznieść ponad podziały i mówić jednym, polskim głosem. Podejmijmy proszę wysiłek i spróbujmy ten pomnik uczynić nie tylko symbolem pamięci, ale i drogą do pojednania - dodała.

Smoleński pomnik niezgody   Tomasz Gołąb /Foto Gość

Nadzwyczajna sesja zwołana przez prezydent Warszawy nie była jednak ani spokojna, ani pozbawiona podziałów.

- W imieniu rodzin ofiar smoleńskiej katastrofy proszę, by nie podejmować dziś uchwały o lokalizacji pomnika - poprosił przed głosowaniem radny Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, jednej z ofiar katastrofy z 10 kwietnia 2010 r.

Radny PiS odczytał list kilkudziesięciu rodzin, w którym wyrażali oni zdziwienie "zaskakującym przyspieszeniem" decyzji o budowie monumentu upamiętniającego narodową tragedię.

"Mamy wrażenie presji na rodziny, by bez koniecznych konsultacji wymusić na nich zgodę na lokalizację" - napisali między innymi Marta i Jarosław Kaczyńscy, Małgorzata Wasserman, Jadwiga Gosiewska, Zuzanna Kurtyka i Jacek Świat.

Z kolei przewodniczący klubu PiS w Radzie Warszawy, Jarosław Krajewski prosił, by pomnik ofiar katastrofy wybudować na Krakowskim Przedmieściu.

- To naturalne miejsce. Proponowana lokalizacja przy ul. Focha jest próbą schowania pomnika i pamięci o naszych przyjaciołach. To nie jest miejsce godne ich ofiary - apelował, dodając że Lech Kaczyński, tak zasłużony dla Warszawy jako prezydent miasta, nie ma w swoim rodzinnym mieście żadnej formy upamiętnienia.

- Obecny stan to wynik małostkowości Platformy Obywatelskiej. Pogłębiacie podziały między rodzinami smoleńskimi i między Polakami - dodał przed głosowaniem.

Mimo apeli opozycji radni Warszawy zdecydowali o lokalizacji pomnika u zbiegu ulicy Trębackiej i marsz. F. Focha. Za podjęciem uchwały opowiedziało się 30 radnych, przeciw było 22, a dwóch wstrzymało się od głosu.

Jak informuje PAP, po czwartkowej decyzji rady miasta Jarosław Krajewski stwierdził, że do terenu, na którym ma zostać wzniesiony pomnik, są roszczenia majątkowe.

"Teren, na którym ma być wybudowany pomnik jest terenem, do którego są roszczenia, jest to nieuregulowany stan. Miasto nie jest pełnoprawnym właścicielem gruntu, na którym ma znaleźć się ten pomnik" - powiedział.

Według prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz jeszcze nie wiadomo, czy roszczenie jest zasadne, a jeżeli okazałoby się takie, to miasto i tak by nie oddało gruntu, tylko wypłaciło odszkodowanie.