Błogie dni jesieni życia

Hanna Karolak

|

Gość Warszawski 41/2015

publikacja 08.10.2015 00:00

Jak można wypełnić puste samotne dni dwojga ludzi, pokazuje mądry i znakomicie grany spektakl.

 Ci, którzy próbują doszukać się w tytule sztuki ironii, są w dużym błędzie Ci, którzy próbują doszukać się w tytule sztuki ironii, są w dużym błędzie
Andrzej Karolak

Czy można przeżyć błogie dni w domu opieki, na który zostaliśmy skazani wbrew naszej woli? Z ostatniej premiery w Teatrze Ateneum pod tym właśnie tytułem („Błogie dni” Deirdre Kinahan, w reż. Wojciecha Urbańskiego) wynika, że tak. Może dlatego, że już niczego nie oczekujemy, nie musimy się szarpać ani o nic walczyć, a nade wszystko, gdy spotkaliśmy kogoś, kto nas rozumie, podziwia, kto chce nam wreszcie ofiarować bezinteresowną przyjaźń.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.