Komandor odnaleziony na "Łączce"

Łukasz Krzysztofka

publikacja 08.11.2015 08:56

- Jeżeli nasze pokolenie nie opisze sytuacji polskich żołnierzy w latach 1945-1946, to już nikt tego nie będzie wiedział - mówił Witold Mieszkowski podczas prezentacji swojej książki „Szkice z Łączki”.

Komandor odnaleziony na "Łączce" Krzysztof Szwagrzyk zauważył, że prokuratorem podczas jednej z egzekucji w sierpniu 1952 r. na Mokotowie był Zbigniew Domino, dzisiaj pisarz, autor scenariuszy do filmu „Syberiada”, który dwa lata temu wszedł na ekrany kin Łukasz Krzysztofka /Foto Gość

Witold Mieszkowski jest synem zamordowanego przez komunistów kmdr. Stanisława Mieszkowskiego. Przez ponad 50 lat szukał miejsca, gdzie pochowano ojca. Wreszcie się to udało. Szczątki kmdr. Mieszkowskiego zostały odnalezione i zidentyfikowane na „Łączce” na Wojskowych Powązkach.

Swoje starania o odnalezienie grobu ojca Witold Mieszkowski opisał w wydanej właśnie książce "Szkice z Łączki".

Jej prezentacja odbyła w żoliborskim kinie „Elektryk”. W spotkaniu uczestniczyli także: dr hab. Krzysztof Szwagrzyk, kierujący pracami ekshumacyjnymi na „Łączce” ,oraz dr inż. Andrzej Smirnow, poseł PiS.

Prof. Szwagrzyk zaznaczył, że na „Łączce” pracują ludzie, dla których nasza historia jest ważna.

- Witold Mieszkowski był z nami od zawsze. Był jednym z nas. Upominał się o wszystkich, nie tylko o swojego ojca. Poprzez rozmowy z nim mieliśmy świadomość, że na rezultaty naszych badań czekają konkretni, żywi ludzie - mówił Szwagrzyk.

Andrzej Smirnow przyznał, że kmdr. Stanisław Mieszkowski dał przykład najwyższego patriotyzmu. - Przeszedł 26 miesięcy straszliwych tortur, podobnie jak wielu innych żołnierzy, walczących po wojnie o wolność Polski. To wszystko się dziś rozpłynęło. Oprawcy mieszkają jako szanowani, przyzwoici ludzie w innych krajach. Wszystko zostało zatrute. To są skutki propagandy, która do dziś w Polsce istnieje. Sądzę, że obecnie jest już wola polityczna, aby rozwiązać te sprawy - mówił Andrzej Smirnow.

Komandor odnaleziony na "Łączce"   Prof. Szwagrzyk przypomniał, że podczas jednej z egzekucji w sierpniu 1952 r. na Mokotowie prokuratorem był Zbigniew Domino. Dzisiaj jest pisarzem, autorem scenariuszy do filmu „Syberiada”, który dwa lata temu wszedł na ekrany kin, a szkoły były zachęcane do jego obejrzenia.

- Zwróćmy uwagę - taki człowiek nie znika z przestrzeni publicznej, nie staje  nawet przed sądem - powiedział Szwagrzyk. Dodał, że komunizm był zbrodniczy i perfidny, a skutki propagandy komunistycznej są do dziś widoczne.

- Mam jednak nadzieję, że w najbliższym czasie będziemy wspólnym głosem w domu i w mediach mówili, kto był bohaterem, a kto mordercą - powiedział prof. Szwagrzyk. Jego zdaniem praca, służba i poświęcenie dla Polski charakteryzowały kmdr. Mieszkowskiego. - W realiach komunizmu wystarczyło pójść na współpracę lub wykazać się słabością, by uratować życie. Komandor Mieszkowski, jak i inni żołnierze niezłomni, nie zrobił tego - przypomniał prof Szwagrzyk.

- Nigdy nie walczyłem tylko o odnalezienie ojca. Czuję się odpowiedzialny za znalezienie szczątek pozostałych ofiar komunizmu spoczywających na „Łączce” - opowiadał Witold Mieszkowski.

Zapytany, dlaczego nie zdecydował się na pochowanie szczątków ojca w panteonie na „Łączce” odpowiedział, że to miejsce trzeba wyeksploatować "do ostatniej kosteczki", o każdym bowiem trzeba pamiętać. - Jeżeli tak się nie stanie, nie wyobrażam sobie pogrzebania tam mojego ojca - zaznaczył i dodał, że jest skłonny pochować go na Oksywiu w Gdyni, wraz z innymi zidentyfikowanymi komandorami.

Książka „Szkice z „Łączki”. Z krążownikiem Aurora w tle” składa się z dwóch części: pierwsza poświęcona jest Gdyni, w której autor opisuje swoje życie z ojcem, oraz drugiej, mówiącej o żoliborskich poszukiwaniach ciała Stanisława Mieszkowskiego.

Recenzent książki, prof. Krzysztof Szwagrzyk napisał, że jest ona „poruszającym obrazem kilkudziesięcioletnich starań syna straconego w okresie stalinizmu na Mokotowie komandora Stanisława Mieszkowskiego o odnalezienie miejsca ukrycia zwłok ojca i zachowanie pamięci o wszystkich ofiarach komunizmu pogrzebanych na powązkowskiej „Łączce” w Warszawie.”

Książka ukazuje się nakładem wydawnictwa „Pro Patria”.

Urodzony w 1902 roku Stanisław Mieszkowskiego był weteranem wojny polsko-bolszewickiej. Ukończył Oficerską Szkołę Marynarki Wojennej.Do 1939 r. odbywał studia specjalistyczne w zakresie artylerii morskiej. Był oficerem artylerii na niszczycielach „Grom” i „Błyskawica”. We wrześniu 1939 dowodził kanonierką „Generał Haller”, uczestnicząc w obronie polskiego wybrzeża przed lotnictwem niemieckim, a następnie 3 września wraz z załogą okrętu wzmocnił załogę Helu, walcząc w obronie półwyspu do kapitulacji 2 października. Przez całą okupację przebywał w niemieckich obozach jenieckich. Po uwolnieniu, wiosną 1945 r. rozpoczął służbę w Głównym Urzędzie Morskim. Był wtedy kapitanem portu w Kołobrzegu. Na początku 1946 r. został skierowany do Marynarki Wojennej w Gdyni, gdzie pełnił kolejno funkcje dowódcy Flotylli Trałowców, następnie organizował Oficerską Szkołę Marynarki Wojennej w Gdyni (na Oksywiu), został p.o. komendanta tej szkoły. Od 1947 r. był szefem Sztabu Głównego Marynarki Wojennej (od 1948 r. w stopniu komandora), zaś 15 listopada 1949 r. został dowódcą Floty.

Oficerowie Zarządu Informacji Marynarki Wojennej w Gdyni aresztowali kmdr. Mieszkowskiego pod nieprawdziwym zarzutem szpiegostwa 20 października 1950 r.  Wyrokiem Najwyższego Sądu Wojskowego z 21 lipca 1952 r. szostał kazany na karę śmierci. Wyrok wykonano 16 grudnia 1952 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.

Ciało komandora zostało potajemnie pochowane. O miejscu pochówku rodzina nie została poinformowana.

Szczątki kmdr. Stanisława Mieszkowskiego odnalazła wiosną 2013 r. ekipa archeologów kierowana przez prof. Szwagrzyka. Znajdowały się w kwaterze „Ł” Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie.