Do białego rana

Tomasz Gołąb /KAI

publikacja 01.01.2016 13:27

400 osób bawiło się na balu sylwestrowym w podziemiach katedry praskiej. O północy bp Marek Solarczyk odprawił Mszę św., podczas której mówił o przyjęciu Jezusa i jego błogosławieństwa.

Do białego rana W noc sylwestrową w neogotyckich podziemiach świątyni bawiło się ponad 400 osób Tomasz Gołąb /Foto Gość

- W Jezusie Chrystusie jest nasze jedyne ocalenie - podkreślił biskup pomocniczy diecezji warszawsko-praskiej Marek Solarczyk, który o północy przewodniczył uroczystej Mszy św. w katedrze św. Michała Archanioła i św. Floriana. Wzięli w niej udział uczestnicy balu sylwestrowego, który zorganizowanego dla swoich wiernych parafia katedralna. Wzięło w nim udział ponad 400 osób.

Nawiązując w homilii do tajemnicy Zwiastowania Pańskiego i Narodzenia Jezusa Chrystusa bp Solarczyk zachęcał do przyjęcia Boga a wraz z Nim również pełni Jego darów.

- W życiu Maryi wszystko rozpoczęło się od prostego słowa "Fiat", "Niech mi się stanie według Twego Słowa". Tym Słowem było imię "Jezus" oznaczające "Bóg zbawia", a więc wchodzi w życie człowieka i przemienia je nadając mu sens. Na ile to imię żyje w nas a poprzez nas w tym świecie? Na ile przyjmujemy Pana a więc i Jego błogosławieństwo? - zachęcał do refleksji biskup. 

Przyznał, że przyjęcie Boga i pełni Jego łaski nie oznacza, że człowiek nie ma już żadnych pytań, wątpliwości czy trudności na płaszczyźnie duchowej

- Najważniejszym wyzwaniem wciąż pozostanie wiara, że Jezus Chrystusa jest i działa w nas i poprzez nas w życiu innych - zauważył bp Solarczyk. Przypomniał, że dzięki Chrystusowi staliśmy się dziećmi Boga. - Tylko w mocy Jezusa i mocy Ducha Świętego każdy z nas może powiedzieć do Boga "Ojcze". Nie jesteśmy zatem już niewolnikami, ale synami a zatem i dziedzicami z woli Bożej, jak mówił św. Paweł. Obyśmy zawsze słyszeli ten głos Ojca, który mówi do nas "Moje ukochane dziecko". Obyśmy zawsze czuli w sercu to bijące serce Matki, byśmy potrafili być tymi, którzy niosą w naszym życiu w sposób naturalny imię Jezusa Chrystusa, to, że Bóg żyje, dotyka i przemienia nas, ale również i innych - życzył na zakończenie bp Solarczyk. 

W noc sylwestrową w neogotyckich podziemiach świątyni bawiło się ponad 400 osób. Zabawę rozpoczął polonez.

- Nie można zapominać, że życie chrześcijańskie składa się zarówno z czasu modlitwy i pokuty, jak i z czasu radości, tak więc dobra zabawa to ważna sfera naszego życia. Potrzeba jednak, aby ją mądrze i po chrześcijańsku zagospodarować. W związku z tym zaprosiliśmy naszych parafian, aby wspólnie przy dobrej muzyce i bez alkoholu spędzić ten wieczór - powiedział proboszcz parafii katedralnej ks. prałat Bogusław Kowalski. 

Zwrócił uwagę, że jakość duszpasterstwa zależy w dużej mierze od klimatu, w jakim ono się dokonuje.

- Tym, co integruje parafię, to różne wspólne inicjatywy, w które wpisuje się również ta noworoczna zabawa. Przygotowania do niej trwały od ponad tygodnia. Jedni jeździli na zakupy, inni gotowali potrawy, a jeszcze inni przygotowywali wystrój podziemi. To sprawia, że ludzie bliżej się poznają i zaczynają postrzegać parafię jako coś swojego i bliskiego - dzielił się ks. Kowalski.

Wśród uczestników zabawy sylwestrowej była zarówno młodzież, małżeństwa z niedługim stażem jak i ludzie w podeszłym wieku. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Choć dominowała muzyka lat 70. i 80., to jednak były także najnowsze przeboje. Zgodnie z tradycją część artystyczną, której mocnym punktem był kabaret, poprowadził sam proboszcz bazyliki katedralnej znany ze swoich dowcipów. Około godz. 3. odbyła się również loteria fantowa. Zabawa zakończyła się nad ranem.