Dotknąć serca dziecka

Agnieszka Kurek-Zajączkowska

publikacja 14.01.2016 10:26

Taniec z córką? Zapasy z synem? Rodzinne oglądanie filmu w piątek wieczorem? Robert Kościuszko podpowiada jak przez przygodę „nasączyć” dziecko pozytywnymi wartościami.

Dotknąć serca dziecka Robert Kościuszko w parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Więcej o autorze i napisanych przez niego książkach można przeczytać na stronie www.kosciuszko.eu Agnieszka Kurek-Zajączkowska /Foto Gość

Wielu rodziców o gorącej wierze dostrzega, że ich dziecko, szczególnie nastoletnie nie zamierza iść wybraną przez dorosłych drogą. Powstaje coraz większą przepaść między matką i ojcem a ich dorastającymi latoroślami. Powodów może być wiele.

Jak zauważa Robert Kościuszko, autor książek dla dzieci i młodzieży („Klejnot Aswerusa”, „Wojownik Trzech Światów”) oraz audiobooków dla dorosłych („Misja Ojciec”, „Małżonkowie czy dwa single?”), motyw kluczowy jest jeden.

- Rozum postrzega świat inaczej niż serce. Dzieci patrzą sercem, a rodzice raczej rozumem. Dorośli widzą związek przyczynowo-skutkowy, a dzieci podejmują decyzje na podstawie tego, „co jest fajne”, czy się dobrze bawią, jaki panuje "klimacik". Oczekiwaniem dziecięcych serc jest pragnienie, by rodzic, szczególnie ojciec wziął je za rękę i przeprowadził przez rodzinną przygodę z Jezusem – tłumaczył podczas prelekcji dla rodziców 13 stycznia w parafii św. Teresy od Dzieciątka Jezus na Tamce. Przekonywał, że dzieci chłoną jak gąbka, a gdy tylko cenne dla nas wartości poda się im w atrakcyjny sposób, przejmą je niezauważenie i bez oporu.

- Dorosłe serce jest w stanie przytulić się do serca dziecka. Możemy je porwać w przygodę poprzez bliskie rodzinne więzi. Ale najpierw trzeba sobie zadać pytanie, co jest w moim sercu? Czy mam prawdziwą więź z Chrystusem? - pytał.

Wskazując na bardzo ważną rolę ojców, zauważył, że ok. 65 proc. z nich na aktywnie spędzony czas z dzieckiem poświęca 1 godz. tygodniowo.

- Nawet jeśli jesteśmy w domu ciałem, to mielimy w sobie sytuacje z pracy. Gdy dzieci do nas przychodzą, pokazując nowy rysunek czy opowiadając sytuację ze szkoły, to zazwyczaj jest to "nieodpowiedni moment", bo jesteśmy czymś zajęci. Jeśli je odepchniemy raz i drugi, to będą przychodzić coraz rzadziej, aż w końcu przestaną – przestrzegał.

Podzielił się też doświadczeniem ze swojego życia.

- Mamy czwórkę dzieci, najstarszy syn ma 19 lat, najmłodsza córka – 4. Ja piszę książki, a żona jest dyrektorem wydawnictwa, które je wypuszcza. Czynności zawodowe bardzo nas pochłaniały i zauważyliśmy, że się od siebie oddalamy. Podjęliśmy celową decyzję, by zabrać część „czasu zawodowego” i oddać go rodzinie, tak by znowu być razem. I ... nic nam się nie zawaliło, wydawnictwo działa, nadal spłacamy kredyty, a o czas dla rodziny musimy stale walczyć, nawet codziennie – mówił R. Kościuszko.

Podał też kilka praktycznych wskazówek, jak można spędzać czas z dziećmi w pożyteczny i „fajny” sposób wykorzystując nowoczesne technologie.

- Raz w tygodniu, w piątek wieczorem w domu oglądamy wspólnie film. Mamy popcorn i napoje, a w sobotę rano nie ma szkoły ani pracy, wiec można odespać. Wybieramy film, który zainteresuje nas wszystkich, np. „Książę Egiptu”, „Józef władca snów”, „Księga ocalenie” czy „Opowieści z Narnii”. Jesteśmy obecni na przedstawieniach teatralnych w szkole czy turniejach naszych dzieci, by im pokazać, że interesuje nas, co robią i by z dumą w pierwszym rzędzie bić brawo. Przed snem opowiadamy lub czytamy dzieciom - wyliczał. Zachęcał do wspólnego spędzania wakacji i uprawiania sportu. - Nie trzeba być mistrzem świata w piłce nożnej, by po południu wyjść z dziećmi na boisko czy wykorzystując codzienne sytuacje w domu, uprawiać zapasy z synami. Kontakt fizyczny jest bardzo ważny. Nawet mała dziewczynka ubrana w elegancką suknie zapamięta na zawsze, jak tata tańczył z nią na przyjęciu weselnym znajomych – przekonywał.

Zachęcał też do wkraczania na te tereny, które są bliskie i interesujące dla młodego pokolenia.

- Internet  ma wiele pozytywów. Przypatrujmy się jednak, co dzieci w nim robią. W naszym domu zawsze uchylamy drzwi do pokoju z komputerem i obowiązuje zakaz ich zamykania, gdy dziecko z niego korzysta. Syn sam do nas przyszedł i pokazał stronę zaproponowaną przez katechetkę w szkole. To Godtube.com, na której prezentowane są jednominutowe, zabawnie ukazane scenki z Biblii – przytaczał powieściopisarz. Zachęcał też do korzystania z FB. - Nasze dzieci korzystają z Facebooka i jesteśmy na nim dla siebie znajomymi. Ktoś powie, że przecież możemy z sobą porozmawiać, bo mieszkamy w tym samym domu, a czasami korzystając z komputera przebywamy w tym samym pokoju. Jednak ja traktuję FB jako dodatkowy kanał komunikacji, gdzie można pewne rzeczy sobie wzajemnie prezentować. Ponadto mam podgląd na grono znajomych dzieci – tłumaczył Robert Kościuszko. Zgromadzonym rodzicom dał jeszcze jedną radę: - Pamiętajcie: z kim przestajesz, takim się stajesz. To rodzic musi towarzyszyć dzieciom. Pokazać, co jest dobre, a  co złe. Znaleźć sposób, by dotknąć serca nastolatka, przekazać mu wiarę i wartości, jakimi żyje.