"Wróćmy do dobrych zwyczajów"

jjw /ACI

publikacja 05.04.2016 17:34

Ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik archidiecezji warszawskiej, zaapelował do mediów.

Ekipy telewizyjne powinny uzyskać zgodę proboszcza lub rektora na filmowanie w świątyni Ekipy telewizyjne powinny uzyskać zgodę proboszcza lub rektora na filmowanie w świątyni
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość

Po niedzielnym incydencie w kościele akademickim św. Anny w Warszawie, kiedy grupa feministek ostentacyjnym wyjściem i okrzykami przerwała odczytywanie komunikatu biskupów na Dzień Świętości Życia, głos zabrał ks. Przemysław Śliwiński, rzecznik archidiecezji warszawskiej. Zwrócił się z apelem do stacji telewizyjnych, by uprzedzały proboszczów o zamiarze filmowania w kościele. Nawiązał do tego, że w minioną niedzielę w kościele św. Anny dziennikarz gazeta.pl bez uprzedniej zgody rektora świątyni rejestrował protest środowisk feministycznych.

„Szanowne Redakcje! Wróćmy do dawnego dobrego zwyczaju uprzedzania o obecności ekip tv gospodarza kościoła (proboszcza, rektora)” – zaapelował ks. Śliwiński na Twitterze.

Przypomnijmy, że grupa feministek umówiła się na Facebooku, by zakłócić odczytanie komunikatu prezydium Konferencji Episkopatu Polski na zakończenie niedzielnej Mszy św. w kościele akademickim św. Anny w Warszawie. Utworzyła nawet specjalne wydarzenie "Wyjście z kościoła podczas czytania listu".

Podczas Mszy św. w kościele akademickim była ekipa telewizyjna, ale trudno dociec, jaka. Niemiecka telewizja państwowa ZDF uzyskała zgodę rektora na filmowanie, ale twierdzi, że materiał z niedzielnego protestu uzyskała z TVN. W kościele był też reporter "Gazety Wyborczej", który relacjonował wydarzenie i zamieścił w internecie film.

Początkowo reporterzy pisali o grupie wiernych, którym nie spodobała się treść listu i na znak protestu opuszczali świątynię. Kiedy sprawa stała się głośna i okazało się, że nie była to spontaniczna reakcja uczestników Mszy św., zaczęli wspominać o grupie kobiet, która umówiła się na protest.