Wileńska Golgota

Agata Ślusarczyk Agata Ślusarczyk

publikacja 14.05.2017 23:01

Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach uczczono pamięć Polaków pomordowanych w ponarskim lesie. W latach 40. Niemcy, rękami Litwinów zamordowali w Ponarach ok. 100 tys. obywateli II RP.

Wileńska Golgota W uroczystościach wziął udział m.in. były prezydent Warszawy Marcin Święcicki, przedstawiciele Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego - Grupa Ponary, Strzelcy Rzeczypospolitej oraz uczniowie SP nr 163 im. Batalionu "Zośka" Agata Ślusarczyk /Foto Gość

- Upamiętnienie zbrodni ponarskiej jest bardzo ważne. Właściwie jest to jedno z nielicznych miejsc, które podczas II wojny światowej pochłonęło tak wiele ofiar. Ten mord, to ludobójstwo do tej pory jest praktycznie nieznane, pomijane i nie czczone w czasie różnych uroczystości dotyczących II wojny światowej - zwróciła uwagę Maria Wieloch, prezes Stowarzyszenia Rodzina Ponarska.

Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach 14 maja obchodzony był Dzień Ponarski. Pod Pomnikiem Ponarskim złożono wińce i zapalono znicze. Odśpiewany został Hymn oraz odczytany Apel Pamięci. Wartę honorową przy pomniku pełnili żołnierze z Garnizonu Warszawa. Odczytano również listy od wiceministra edukacji narodowej Macieja Kopcia i marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego.

"Ofiarom tej zbrodni, a także rodzinom pomordowanych jesteśmy winni modlitwę i pamięć. Dlatego już dziś pragnę państwa zapewnić, iż temat ten został uwzględniony w nowej podstawie programowej do historii, w szkołach ponadpodstawowych w wymiarze rozszerzonym” - napisał w liście do uczestników uroczystości podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej.

W uroczystościach wzięli udział m.in. Jan Ambroziak, przedstawiciel Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Marcin Święcicki, były prezydent Warszawy, przedstawiciele Międzynarodowego Motocyklowego Rajdu Katyńskiego - Grupa Ponary, Strzelcy Rzeczpospolitej oraz uczniowie SP nr 163 im. Batalionu "Zośka".

Pod Pomnikiem Ponarskim obecne były także rodziny, których bliscy zostali zamordowani w Ponarach. - W rodzinie ciągle pojawiały się wspomnienia na ten temat. Jest to wielkie przeżycie, że wraca pamięć o tych ludziach. Do tej pory nie mieliśmy kontaktów, żeby tę sprawę nagłaśniać. Ale wszyscy wilnianie pamiętają i pamiętali - powiedziała Barbara Śleszyńska, siostrzenica zamordowanego w Ponarach ks. Romualda Świrkowskiego - dyrektora Akcji Katolickiej archidiecezji wileńskiej.

Wcześniej, w samo południe w kościele św. Anny została odprawiona Msza św. w intencji ofiar zbrodni ponarskiej. - To jest ważne, żeby historia była lekcją, nauczycielką życia dla kolejnych pokoleń, żeby nie popełniać błędów przodków. Stąd ta pamięć jest taka wartościowa i cenna - mówił w homilii ks. Tadeusz Bożełko.

Kaznodzieja zachęcił także spełnienia chrześcijańskiego obowiązku - modlitwy zarówno za pomordowanych, jak i za ich oprawców. - My jako Kościół idący przez ziemię mamy tę łaskę, że możemy wypraszać dary, dla tych, którzy odeszli wcześniej - wyjaśnił.

Dzień Ponarski obchodzony jest od 1997 r., kiedy na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach stanął pierwszy w Polsce pomnik upamiętniający podwileńską zbrodnię. Szacuje się, że w latach 1941-44 w tzw. ponarskich dołach śmierci zginęło ok. 100 tys. osób, w tym ok. 70 tys. Żydów polskiego pochodzenia i do 20 tys. Polaków.

W Ponarach, zwanych "Wileńską Golgotą”, życie straciło wielu przedstawicieli ówczesnej elit intelektualnych - profesorów, naukowców, księży, studentów, a także żołnierzy AK i innych organizacji konspiracyjnych. Zamordowano tam m.in. prof. Kazimierza Pelczara - pioniera polskiej onkologii, ks. Romualda Świrkowskiego - dyrektora Akcji Katolickiej archidiecezji wileńskiej czy Bronisława Komorowskiego - stryja późniejszego prezydenta RP. A także większość członków młodzieżowej organizacji patriotycznej Związek Wolnych Polaków. Przed wywiezieniem do Ponar polscy patrioci byli przesłuchiwani w katowni na Łukiszkach.

Ponary to niewielka miejscowość, leżąca ok. 10 km od Wilna, obecnie jedna z jego peryferyjnych dzielnic. Po zajęciu Wilna w 1940 r. sowieccy okupanci zaczęli budować w ponarskich lasach bazy paliw płynnych dla planowanego pobliskiego lotniska wojskowego. Wykopano kilka dołów o głębokości do 5 m i średnicy do 34 m.

Wkroczenie Niemców do Wilna w 1941 r. w ramach rozpoczętej wojny z ZSSR przerwało te prace. Niemcy szybko zainteresowali się Ponarami przeznaczając wykopane doły do szeroko zakrojonej akcji eksterminacyjnej. Zbrodni dokonywały litewskie oddziały tzw. "Ypatingasis burys".

Jego członkowie rekrutowali się przeważnie z paramilitarnej nacjonalistycznej organizacji Lietuvos Szauliu Sajunga (Związek Strzelców Litewskich), zwanych potocznie "szaulisami”, z czasem pogardliwie nazywanymi przez polską ludność "strzelcami ponarskimi”.

W ponarskich dołach zginęli także jeńcy sowieccy, a także ludzie innych narodowości - Romowie, Tatarzy, Białorusini.

Pamięć o zbrodni przetrwała m.in. dzięki zapiskom mieszkającym nieopodal miejsca egzekucji pisarza Józefa Mackiewicza i dziennikarza Kazimierza Sakowicza, którego relacje wykorzystano w późniejszych procesach oprawców.

W 2011 r., w 70. rocznicę rozpoczęcia zbrodni w Ponarach, została wydana broszura MSZ i IPN "Ponary - miejsce „ludzkiej rzeźni", autorstwa prof. Piotra Niwińskiego.

Mimo ogromnych rozmiarów zbrodni, mord nie został uznany za ludobójstwo. -  W 2006 r. został ogłoszony wyrok unieważniający wniosek złożony przez Stowarzyszenie Rodzina Ponarska o uznanie zbrodni w Ponarach jako zbrodni ludobójstwa, z braku wykrycia sprawców - ubolewa M. Wieloch.

Organizatorem obchodów Dnia Ponarskiego jest Stowarzyszenie Rodzina Ponarska, zrzeszające przede wszystkim krewnych ponarskich ofiar, ale także osoby chcące podtrzymywać pamięć o ofiarach zbrodni. Jego celem jest uczczenie pamięci i propagowanie wiedzy o zbrodni.