Po stu latach Pani powróciła do Lipia

Joanna Jureczko-Wilk Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 16.07.2017 21:13

Biskup Michał Janocha pobłogosławił obraz Maryi z Dzieciątkiem w Lipiu k. Grójca. Czy w dawnym sanktuarium maryjnym odrodzi się Jej kult?

 - Pan Jezus przyszedł na świat nie po to, żeby nasze trudności zabrać, ale żeby je uświęcić. Tego nas uczy ten wizerunek Pani na Lipiu - mówił w homilii bp Michał Janocha - Pan Jezus przyszedł na świat nie po to, żeby nasze trudności zabrać, ale żeby je uświęcić. Tego nas uczy ten wizerunek Pani na Lipiu - mówił w homilii bp Michał Janocha
Joanna Jureczko-Wilk / Foto Gość

Joanna Szewczyk z Ziemięcina ćwiczy ze scholą piękne, dominikańskie pieśni. Organista pan Darek przyniósł z własnego ogródka świeże płatki róż do sypania przez bielanki, inny parafianin przed odpustem skosił trawnik przy kościele, jeszcze inny - przystroił kwiatami ołtarz... Przygotowania do tegorocznej uroczystości Matki Bożej Szkaplerznej, także duchowe - poprzez nowennę, w parafii w Lipiu trwały długo. Bo chociaż kościół jest pod wezwaniem Świętej Trójcy, obchodzi odpust 16 lipca, czcząc Matkę Bożą Szkaplerzną, której obraz znajduje się w głównym ołtarzu świątyni. 

Jednak podczas odpustowej sumy bp Michał Janocha pobłogosławił inny wizerunek, historycznie związany z kościołem. Ikonę Pani na Lipiu, wzorowanej na koronowanym papieskimi koronami obrazie Matki Bożej Białynickiej, wykonała Małgorzata Nowalińska z krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Trzy lata wcześniej namalowała ten wizerunek w mniejszych, feretronowych rozmiarach.

Proboszcz ks. Ewaryst Tomasiewicz dziękował obecnemu na uroczystości ks. prałatowi Wiesławowi Kądzieli, bo to właśnie z jego inicjatywy do podgrójeckiej parafii powróciła "Pani na Lipiu".

 - Chciałbym, żebyście ten obraz, który niejako wraca do was po ponad stu latach, całym sercem umiłowali - mówił wzruszony ks. Kądziela i prosił parafian, żeby każdą Mszę św. kończyli modlitwą do Matki Bożej. Zapowiedział, że pozostawi w parafii księgę, do której będą wpisywane łaski otrzymane za wstawiennictwem "Pani na Lipiu". Pierwsi wpisali się do niej kapłani uczestniczący w odpustowej Eucharystii wraz z bp. Michałem Janochą. Ksiądz Kądziela wyraził nadzieję, że odrodzony kult Maryi zrodzi też w parafii powołania do kapłaństwa, gdyż w wielowiekowej historii nie wydała ona ani jednego kapłana. 

Po Mszy św. wokół kościoła przeszła procesja eucharystyczna   Po Mszy św. wokół kościoła przeszła procesja eucharystyczna
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
Pierwszy kościół drewniany stanął w Lipiu w 1599 r. Wybudował go dla ojców franciszkanów miejscowy dziedzic Jan Lipski, a już dwa lata później biskup Jan Tarnowski erygował parafię z części parafii Błędów. Franciszkanie wkrótce opuścili Lipie. Ich miejsce zajęli karmelici trzewiczkowi, czczący Matkę Bożą Szkaplerzną oraz obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem z Białynicz (obecnie Białoruś). Obraz musiał słynąć łaskami, skoro w XVIII- wiecznych spisach i na starych mapach widnieje jako sanktuarium maryjne.

Na kilkanaście lat w parafii osiadły też siostry brygidki, które potem przeniosły się do Warszawy, na tereny, nazwane przez nie Nowolipiem i Nowolipkami. Dlatego też gościem na tegorocznych uroczystościach odpustowych był ks. prałat Walenty Królak, proboszcz stołecznej parafii św. Augustyna na Nowolipiu.

W 1640 r. część karmelitów przeniosła się do Warszawy, dając początek klasztorowi i kościołowi na Lesznie (obecnie kościół Narodzenia NMP, w al. Solidarności). Pozostała w Lipiu część konwentu karmelitów, zarządzała parafią do czasu kasaty zakonów w 1864 r., po powstaniu styczniowym. Wycofujące się w 1915 r. wojska rosyjskie spaliły kościół i zrujnowały przylegający do niego klasztor. Świątynię szybko odbudowano, ale ponownie spaliła się od uderzenia pioruna. Odbudowano ją w latach 1924-1931 w stylu późnorenesansowym.

Historia nowego obrazu rozpoczęła się od jednej fotografii, jaką wykonał w Lipiu w 1915 r. fotograf dokumentujący wojenne zniszczenia. Jego zdjęcie spalonej, zdeformowanej metalowej sukienki Matki Bożej, odnalezione po latach w warszawskim Instytucie Sztuki, zainteresowało proboszcza z Lipia ks. Kazimierza Lipiaka. Chciał odtworzyć wizerunek, ale na przeszkodzie stanęła mu śmiertelna choroba. Jego marzenie chciał spełnić obecny proboszcz ks. Tomasiewicz, lecz zadanie okazało się arcytrudne. Ani w parafialnym archiwum, ani  w szufladach parafian nie zachowało się żadne zdjęcie łaskami słynącego wizerunku. Pozostało więc zdać się na domysły. Że skoro karmelici trzewiczkowi, przenosząc się na do Warszawy, czcili Matkę Bożą z Białynicz jako "Panią na Lesznie", prawdopodobne ten sam obraz - powszechnie cieszący się kultem w zakonie karmelitów - czczony był również jako "Pani na Lipiu".

Dla gości, także dla bp. Michała, zagrała orkiestra dęta.   Dla gości, także dla bp. Michała, zagrała orkiestra dęta.
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
Nawiązując do uroczystego poświecenia wizerunku, bp Michał Janocha zauważył, że oznacza ono niejako "wprowadzenie go do kultu", by przypominał, że "wszystkie wymiary naszego życia należą do Boga". 

- Mówiąc o poświęceniu mamy też na myśli kogoś, kto oddaje swoje siły, czas, życie dla ukochanej osoby. W ten sposób dotykamy istoty życia chrześcijańskiego, którego wzorem jest Maryja. Całe jej życie było dla Jezusa i tak jest na tym obrazie: Jezus zasiada na jej ramieniu po stronie serca - mówił biskup. -  Żyjemy w czasach, kiedy na rozmaite sposoby wmawia się nam, żeby troszczyć się tylko o siebie, być dla siebie. Smutne jest takie życie, bo w nim nigdy nie będzie głębokich więzi, przyjaźni, miłości, tylko jakaś straszna samotność i ranienie innych. Bóg stworzył nas po to, żebyśmy siebie rozdali innym, pokroili jak chleb, poświęcili swoje siły i czas. Na tyle na ile poświęcamy siebie, odnajdujemy samych siebie. Tego nas uczy Maryja.

Analizując symbolikę obrazu, bp Janocha zwrócił uwagę na dłoń Jezusa wzniesioną w geście błogosławieństwa. A błogosławieństwo, które czyni Jezus i które kapłani powtarzają na zakończenie każdej Ofiary Eucharystycznej, jest znakiem krzyża.

- Znak śmierci nazywamy błogosławieństwem. Bez wiary jest to absurdem, głupotą - zauważył biskup. -  Ale jeśli wierzymy, wszystkie nasze trudności, cierpienia, zmagania o wierność, uczciwość, zmagania ze słabościami własnymi i bliźnich, ze starością, chorobą, mogą stać się błogosławieństwem. Pan Jezus przyszedł na świat nie po to, żeby te trudności zabrać, ale żeby je uświęcić. Tego nas uczy ten wizerunek Pani na Lipiu. I dodał:  - Niech królewskie jabłko w dłoni Jezusa na tym obrazie przypomina nam, że my wszyscy z historią naszego życia, splątanymi losami osobistymi, rodzinnymi, parafialnymi, narodowymi, jesteśmy w Jego ręku.

Po uroczystym poświęceniu obrazu, usytuowanym w bocznym ołtarzu, podziękowanie biskupowi złożył proboszcz parafii oraz przedstawiciele rodzin i kół różańcowych.

Po Mszy św., przed wystawionym Najświętszym Sakramentem odmówiono Litanię do Matki Bożej Szkaplerznej, a następnie wokół kościoła przeszła procesja eucharystyczna. Wzięły w niej udział m.in. poczty sztandarowe, bielanki, ministranci, przedstawiciele straży, orkiestra, asysta kościelna oraz dzieci pierwszokomunijne. Na zakończenie uroczystości biskup pobłogosławił parafian i gości Najświętszym Sakramentem, a parafialny chór odśpiewał dziękczynne "Ciebie Boga wysławiamy".  

Odpustowi towarzyszył kiermasz wyrobów z misji, prowadzony przez ks. Tomasza Zielińskiego ze Stowarzyszenia Misji Afrykańskich.