Przytulić się do Matki

Joanna Jureczko-Wilk Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 27.09.2017 11:27

W Jasienicy widać, że dzieci są największą radością nie tylko rodziców, ale i parafii. Nawet te najmłodsze przyszły na spotkanie z jasnogórską Mamą. Witały ją... całusami.

Dzieci przyniosły dla Maryi czerwone róże. Dzieci przyniosły dla Maryi czerwone róże.
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość

Poprzednie nawiedzenie kopii obrazu Matki Bożej Częstochowskiej w dekanacie tłuszczańskim miało miejsce 59 lat temu. W kościele Narodzenia Pańskiego w Jasienicy, którego budowę rozpoczęto w 1983 r., ikona gości po raz pierwszy. Witając ją 26 września wieczorem, parafianie mieli w rękach świece, kwiaty i chorągiewki z maryjnymi emblematami. Uroczyście wniesiono ją do pięknie przystrojonej świątyni, która choć niemała, wypełniona była po brzegi wiernymi. Mimo późnej pory na powitanie przyszły całe rodziny, a dzieci przyniosły dla Maryi czerwone róże. Witając Ją ułożyły kwiaty przed ikoną, pomachały Matce Bożej trzymanymi w rękach chorągiewkami i "posłały Jej całusa".

GALERIA Z PEREGRYNACJI - TUTAJ

Do peregrynacji parafian przygotowywał paulin, o. Krzysztof Kowalski. On też, wraz z proboszczem ks. Krzysztofem Kozerą, księżmi wikarymi oraz pozostałym duchowieństwem dekanatu Tłuszcz, witali Maryję wraz z wiernymi. Ikonę ustawiono tuż przy kaplicy, gdzie znajduje się bliźniaczy wizerunek Matki Bożej "odbierającej nieustanną część i uwielbienie". Przez cały rok w kaplicy parafianie w specjalnej puszce mogą składać karteczki z podziękowaniami i prośbami do Matki Bożej. W ich intencjach w każdą środę odprawiana jest Nowenna do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Także w środowy wieczór, kiedy jasnogórska ikona wkroczyła w progi świątyni, proboszcz powitał ją fragmentem nowenny.

Matkę z Jasnej Góry witały wszystkie pokolenia.   Matkę z Jasnej Góry witały wszystkie pokolenia.
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
- Z największą ufnością przychodzimy przed Twój święty wizerunek, aby błagać o Twoją pomoc (...), licząc na Twoją niezrównaną miłość macierzyńską - mówił ks. Kozera. - Matko pomóż nam poprzebaczać sobie wszystko. Wspomóż, abyśmy na nowo budowali wspólnotę. Przychodź! Tchnij w serca matczyną miłość do Syna. Bądź zawsze ze wspomożeniem, umocnieniem, bądź uwielbiona w sercach wszystkich, którzy modlą się w naszej świątyni. Bądź w każdym z nas, w każdym momencie naszego życia - prosił wyraźnie wzruszony proboszcz.

W homilii bp Marek Solarczyk przypomniał, że czas peregrynacji daje możliwość pobycia z Matką w ciszy, sam na sam, serce przy sercu. I refleksji nad tym, jakie miejsce w naszym życiu zajmuje Maryja, niosąca "tajemnicę Boga" i Jego błogosławieństwo - jak niegdyś, gdy z dobrą nowiną pobiegła do krewnej Elżbiety. Jej mąż Zachariasz, chociaż był kapłanem, nie uwierzył słowom Anioła zapowiadającym mu narodzenie potomka. I otrzymał znak: milczenie. Zupełnie inaczej przyjął plan Boży Józef. Kiedy we śnie usłyszał polecenie Anioła, uwierzył i chronił tajemnicę życia Maryi.

- Jest to zaproszenie dla nas, aby w czasie nawiedzenia zastanowić się na tym, jakie dzieła, dary Pan Bóg nam zawierzył. Kogo stawia obok nas, abyśmy w tych dziełach potrafili wytrwać? Co potrzeba w naszym życiu rozwinąć, może dodać, aby rzeczywiście dostrzec w nim Boże działanie i łaskę? - zachęcał do refleksji biskup.  

 Nawiązując do ewangelicznej sceny wesela w Kanie Galilejskiej, bp Marek Solarczyk podsunął zebranym pytanie: - Czy zastanawialiście się kiedyś, kto właściwie odpowiadał za to, żeby biesiadnikom na weselu nie zabrakło wina? Czyj to był obowiązek? Zupełnie niedawno, podczas tej peregrynacji dotarło do mnie, że Jezus wchodzi w rolę pana młodego, oblubieńca i przygotowuje wino.

- To trwa do dzisiaj. W Eucharystii. To jest tajemnica naszego życia, w które wchodzi Bóg i potwierdza Swoją obecność w tak prostych znakach jak chleb i wino - podkreślił duchowny.

Biskup opowiedział, że kilka dni temu, podczas peregrynacji w Zagościńcu, podeszła do niego matka z córką. Ta sama kobieta przyszła do niego 6 sierpnia, kiedy towarzyszył pielgrzymce w Niepokalanowie, prosząc o modlitwę w intencji córki, będącej wtedy w krytycznym stanie. Lekarze nie dawali dziewczynie szans na powrót do zdrowia. 

 - Modliłem się za nią. Nigdy nie miałem okazji jej poznać. A teraz matka przyszła z córką, która jeszcze zniekształconym głosem mówiła "I cieszę się, że nie jestem roślinką". W takiej sytuacji po ludzku staje się bezradnym wobec niesamowitej mocy Boga i tajemnic, jakie On wpisuje w nasze życie -  podkreślił biskup i przypomniał swoje zawołanie biskupie: "Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy".

 Nawiązując do wezwania parafii, bp Marek dodał, że to Maryja jest zawsze opiekunką Bożego Narodzenia - w Betlejem i w każdym momencie życia człowieka. Naszym zaś zadaniem jest z otwartości i szczerością "zrobić wszystko, co nam powie jej Syn".