O. Szustak na SGGW: gdybym był papieżem, ślub wyglądałby inaczej

Tomasz Gołąb Tomasz Gołąb

publikacja 13.10.2017 08:40

Dominikanin miał dla studentów 6,5 rady na szczęśliwe małżeństwo. Już pierwsza wywołała konsternację. Ale potem oklaskom nie było końca.

O. Szustak na SGGW: gdybym był papieżem, ślub wyglądałby inaczej

- Jeśli chcecie zniszczyć swoje małżeństwo, a waszą miłość uczynić katastrofą, mieszkajcie ze sobą przed ślubem - ostrzegał o. Adam Szustak podczas spotkania ze studentami SGGW. Znany z videoblogów rekolekcjonista był gościem pierwszego spotkania w ramach zorganizowanego przez Soli Deo Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego pt. "Plony Życia", dla osób wierzących i poszukujących odpowiedzi na ważne życiowe pytania. - Wiem, co mówię. Szczęśliwe małżeństwa nie przychodzą do księdza. A ogromna część małżeństw nigdy nie powinna zaistnieć. Dlatego przez lata prowadziłem w Łodzi kursy "przeciwmałżeńskie". Bo większość takich małżeństw nie podejmuje nigdy decyzji o małżeństwie, ale przyklepuje stan zastany, gdy żyło się ze sobą przed ślubem. Zawsze po roku przychodzi ona lub on, mówiąc: "Ojcze, nie mam pojęcia czemu z nim czy z nią jestem". To co było fascynujące przestaje być atrakcyjne. Rzeczywistość seksualna "odbiera" mózg. To tak jednoczący ludzi akt, że gdy ktoś wchodzi w tę sferę, nie umie już wybrać - mówił dominikanin.

Na spotkanie z nim przyszło tak wielu młodych, że nie zmieścili się w połączonej auli. Oglądali więc konferencję w drugiej sali, a także stojąc na korytarzach. O. Adam Szustak śmiał się, że jego wykład mógłby mieć tytuł: "rolnik szuka żony". Ale największą część poświęcił uzasadnieniu tego, że "robienie małżeństwa przed małżeństwem" to gotowa recepta na szybkie rozstanie.

- Nie chodzi tylko o czystość. W oczach tego świata to najlepszy pomysł, by sprawdzić czy mogą być małżeństwem. Współżyją, nierzadko mają jakąś wspólność małżeńską, chcą sprawdzić czy to działa, czy na każdy możliwy sposób do siebie pasują. To logiczny argument. Ale chciałbym wam powiedzieć, że to najgorszy możliwy pomysł na świecie. Bo kiedy się zwiążecie emocjonalnie i fizycznie, seksualnie, macie ogromną szansę na to, że nigdy nie podejmiecie świadomego wyboru, czy chcecie z nim czy z nią być całe życie. To znacznie utrudni wzajemne poznanie się - przekonywał dominikanin, wyjaśniając że 90 proc. orzeczeń o nieważności małżeństwa wynika z dwóch przeszkód: nieznajomości co do osoby oraz niedojrzałości osobowościowej. - Pierwszy sposób na udany ślub to odpowiedź, czy w ogóle powinien być ślub. Czy na tyle już się znamy. Nie: czy tak już czujemy.

O. Adam Szustak dał jeszcze sześć innych rad na szczęśliwe małżeństwo. Druga wiązała się z pierwszą.

- To pomysł prawie z kosmosu: żadna parafia tego nie robi, ale gdybym był papieżem, to wprowadziłbym obowiązek, by dzień przed ślubem młodzi spędzili na dniu skupienia. Piątek to armagedon, bo sukienka nie pasuje, kurczaki nie dojechały i tysiąc innych spraw nawaliło. To nie dogmat, ale rada, póki nie jestem papieżem - śmiał się dominikanin. - Załatwcie wszystko do czwartku. A w piątek we dwójkę jedźcie do lasu, spędźcie czas razem i osobno. Niech to będzie spotkanie z Panem Bogiem, by pogadać, zapytać siebie, czy coś mnie jeszcze niepokoi, czy o coś muszę ją lub jego jeszcze zapytać. Nie o to chodzi, by rozwiać wszystkie wątpliwości, ale mieć świadomość, że co mogłem zrobić - zrobiłem, o co zapytać - zapytałem, co zakwestionować - zakwestionowałem. Podziękujecie mi, zobaczycie. Bo ten moment "robi" między ludźmi ślub. Ślub to twoje serce, które ma być gotowe. Znam małżeństwa, których ślub dokonał się w lesie - mówił duchowny, przypominając, że małżeństwo to jedyny sakrament, którego uczestnicy udzielają sobie sami. - W sobotę przyjdziecie jedynie do kościoła, by ksiądz wam to "podbił", potwierdził jedynie to, czego żona udziela mężowi a mąż żonie. To jedyna rola księdza.

O. Szustak namawiał także studentów, by zdobyli się na 100-procentową samodzielność i niezależność w decyzji o małżeństwie i ślubie. - Małżeństwo to wasze opus magnum, największe dzieło w życiu. Nie chodzi mi oczywiście o imprezę, choć i tu będziecie doświadczali tysiąca nacisków. Nie mówię: nie słuchajcie rodziców, ale jeśli tu będzie presja, to tak będzie wyglądało całe życie małżeńskie. Mama jak zobaczy że się da, to się rozpędzi. Znam wiele małżeństw, które są trójkątami i czworokątami - ostrzegał, prosząc także o to, by na weselu nie było mocnych alkoholi. - Najlepsze wesela to te, na których udało się zgromadzić gości wokół czegoś emocjonalnego, bardzo osobistego. Nie wygracie wesel żarciem, muzyką i świetną okolicą z łabędziami, które wpływają na jezioro z przepiórkami na głowach. Ale jeśli pokażecie swoją historię, to poruszycie gości do głębi. Zróbcie z wesela spotkanie z ludźmi a nie potańcówkę - prosił, dodając że brak pieniędzy to najgorszy pomysł, żeby odkładać ślub. - Ludzie, grilla zróbcie. Młodzi zrobili u proboszcza przy kościele, pożyczyli 20 grillów, nakupili śląskiej kiełbasy. Takiej imprezy nie widziałem. I nie dlatego, że było piwo. Nikt nie chciał wracać do domu. Poproście też, by zamiast wódki ojciec chodził z wami wśród gości. Niech chwali się, jakiego ma syna, jaką zyskał synową, a nie tym, że mu alkoholu nie zabraknie.

Dwie praktyczne rady rekolekcjonisty dotyczyły czasu po ślubie.

- Najlepszą pomysł na noc poślubną to jej brak. Wiem, to głupio brzmi, zwłaszcza jeśli młodzi mają ich już za sobą 400. Ale to bardzo szczęśliwa sytuacja, gdy macie za czym tęsknić. Ten moment powinien być czymś bardzo wyjątkowym, przygotowanym. A my zrobiliśmy z tego McDonalda. Zróbcie z tego restaurację pod złotymi łukami. Zmieńcie bar szybkiej obsługi na coś niezwykłego. To rola mężczyzny. Powinniście to pozostawić na podróż poślubną - namawiał o. Szustak, przypominając że seks i pożądanie nie jest niczym grzesznym, ale Bożym darem. - Wystarczy czasem spojrzeć na młodą parę, by wiedzieć, czy już ze sobą mieszkali. Stoją dwa suchary: tam już nie ma tęsknoty, wyczekiwania. Nie mówię, że to źli ludzie. Tylko nikt im nie powiedział, że można zrobić coś piękniejszego. Nawet jeśli weszliście do łóżka, to z niego wyjdźcie aż do ślubu. Już słyszę: "Ojcze, ale jak żyć?". Poważnie, miejcie przerwę do ślubu - mówił dominikanin, podkreślając na koniec wagę podróży poślubnej i umiejętności świętowania, celebrowania swojej miłości. - To kluczowe dla małżeństw. Pary, które nie potrafią świętować swojej miłości, przechodzą szybko do realu i po pewnym czasie strasznie męczą się sobą - mówił o. Szustak.

W ramach cyklu "Plony życia" zaplanowano jeszcze dwa spotkania. 19 października gościem Soli Deo na SGGW (godz. 19, bud. 23, aula 1, wejście od ul. Ciszewskiego) gościem Akademickiego Stowarzyszenia Katolickiego będzie  małżeństwo: Monika i Marcin Gomułkowie. 25 października o godz. 18 ze studentami spotka się ks. Piotr Pawlukiewicz.