Biskupi warszawsko-prascy o śp. biskupie Stanisławie

tg /KAI

publikacja 26.12.2017 17:49

- Nie da się zapomnieć jego uścisku dłoni - wspomina bp Marek Solarczyk. - Ofiarował swoje cierpienie za diecezję - dodaje abp Henryk Hoser.

Biskupi warszawsko-prascy o śp. biskupie Stanisławie

- Odszedł człowiek wielkiej wiary, który z serdecznością i delikatnością umiał przyjąć drugiego - wspomina śp. biskupa Stanisława Kędziorę bp Marek Solarczyk. - Dla wielu z nas przykład jego życia i duszpasterskiej posługi był cenną lekcją na drodze kapłańskiego powołania. Nie da się zapomnieć jego ciepłego uśmiechu i uścisku dłoni, który zawsze dodawał otuchy. Testamentem, który pozostawił mi pod koniec swojego życia, są słowa wypowiedziane już w hospicjum, gdzie przebywał ostatnie miesiące: ”Dbaj o młodzież i dzieci”. Dla mnie będzie to kontynuacja dziedzictwa, które on niósł z wielkim oddaniem przez całe swoje życia - dodaje.

Śp. bp Stanisław Kędziora zmarł 25 grudnia 2017 r. w wieku 83 lat. Za biskupie zawołanie wybrał sobie słowa "Secundum Verbum Tuum", „Według słowa Twego”.

Zobacz także:

- Poznałem go jako kleryk pierwszego roku Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Warszawskiej, kiedy jako profesor prowadził zajęcia z przedmiotu Wprowadzenie w teologię. Niezwykle poruszyła nas wówczas jego cichość i pokora, z jaką przyjął decyzję Ojca Świętego o mianowaniu go biskupem. Wydawało się, że ta nominacja był dla niego ogromnym zaskoczeniem, wprawiając go wręcz w swego rodzaju zakłopotanie - wspomina bp Solarczyk, podkreślając, że wyróżniała go niezwykła delikatność, serdeczność oraz bliskość i szacunek, z jakimi podchodził do każdego. - Do niego zawsze można było przyjść i porozmawiać. Nigdy nie stwarzał żadnej bariery czy dystansu, dzięki czemu nigdy nikt się go nie bał. Ponadto był również człowiekiem, który umiał słuchać. - Przyjmował drugiego takim, jaki on był, wsłuchując się w to, co przeżywa, co niesie w swoim życiu.

Abp Henryk Hoser pierwszy raz spotkał się z bp. Stanisławem na lotnisku, po przylocie do kraju, by objąć diecezję. - Powitał mnie wówczas swoim ciepłym uściskiem dłoni, któremu towarzyszył ujmujący uśmiech - wspomina abp Hoser, mówiąc, że to było dla niego pełne pokoju i ufności wprowadzenie w nową rzeczywistość.

Czytaj także:

Mówiąc o duszpasterskim posługiwaniu biskupa Stanisława, bp Marek Solarczyk wspomina, że zmarły naprawdę kochał młodych. - On rozumiał ich bolączki i potrzeby. Wiedział, jak ważne jest samo bycie z młodzieżą, dlatego wspierał działanie ruchów i stowarzyszeń. Wielu oazowiczów, dziś już dojrzałych ludzi, doskonale pamięta, kiedy w czasie swoich urlopów w Tatrach bp Stanisław odwiedzał uczestniczących w wakacyjnych rekolekcjach. Znana jest również jego odpowiedź na pytanie o niski wzrost: „Nie ma się co dziwić. W końcu jestem od dzieci i młodzieży” - co tylko pokazuje, jak wielki dystans miał do samego siebie - zwraca uwagę bp Solarczyk. Wierzę, że promień tej serdeczności do dziś w wielu sercach żyje, przynosząc obfite owoce - dodaje.

Abp Henryk Hoser współpracował z bp. Stanisławem bardzo blisko przez trzy lata.

- Najbardziej jestem mu wdzięczny za jego pełne mądrości, nadziei i zaufania Bogu spojrzenie w przyszłość. On przede wszystkim widział dobro w drugim człowieku i starał się zobaczyć także dobro w wielu różnych sytuacjach, które na pierwszy rzut oka na takie nie wyglądały, co nie jest dziś cechą popularną - zauważa abp Hoser. Były ordynariusz warszawsko-praski, podkreśla, że ostatnie lata zmarłego były dla jego otoczenia niezwykle budującą lekcją. - Bp Stanisław z ogromną cichością i oddaniem znosił swoją chorobę i cierpienie, ofiarowując je Bogu za diecezję. Pokazywał nam tym samym, czym w swojej istocie jest powołanie kapłańskie - mówi, dodając, że jego odejście z tego świata otwiera przed diecezją warszawsko-praską zdroje Bożych łask. - Wierzę, że mamy w nim w niebie wielkiego orędownika, który nadal będzie nas wspierał swoim wstawiennictwem - wyznaje arcybiskup.

- Nigdy nie widziałem, żeby się skarżył. Nie manifestował też tego wszystkiego, co przeżywał, choć doświadczał ogromnie dużo bólu. Wielokrotnie natomiast dziękował Boga za to, co z Jego ręki otrzymywał. Jestem wdzięczny, że Pan postawił na mojej drodze takiego człowieka, takiego kapłana, który był dla mnie ważnym świadkiem wiary i pasterskiego posługiwania - podsumowuje bp Marek Solarczyk, dodając, że niezwykle cenną pamiątką po osobie bp. Stanisława będzie dla niego krzyż, który ofiarował mu zaraz po jego nominacji na biskupa i który miał na sobie w czasie święceń.

Czytaj także: