publikacja 10.03.2019 17:44
Doktor elektrotechniki i 7 innych kleryków Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego w Warszawie przyjęło strój duchowny.
Obrzędowi obłóczyn przewodniczył ks. Wojciech Bartkowicz, rektor WMSD w Warszawie
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość
- W trakcie studiów doktoranckich w Cardiff w Wielkiej Brytanii zastanawiałem się, co właściwie w życiu powinienem robić. Paradoksalnie na obczyźnie jakoś zbliżyłem się do Kościoła. Później na rekolekcjach spotkałem Jezusa, który wszedł w moje życie i je przemienił - mówi kleryk Szymon Migalski, który bronił doktorat z elektrotechniki, będąc już na pierwszym roku seminarium. 10 marca, wraz z innymi klerykami III roku warszawskiego seminarium, przyjął strój duchowny.
Zobacz:
W kościele seminaryjnym sutannę otrzymali:
Poprzedniego dnia podczas nieszporów kard. Kazimierz Nycz przewodniczył obrzędowi kandydatury, czyli publicznego przedstawienia kleryków, którzy odpowiedzieli na Chrystusowe powołanie i przygotowują się do przyjęcia sakramentu kapłaństwa. "Ofiarowali rękę Kościołowi, archidiecezji warszawskiej i te oświadczyny zostały przyjęte. A dzisiaj otrzymają pierwszy dar od Kościoła: strój duchowny" - mówił ks. Wojciech Bartkowicz, rozpoczynając Mszę św. z obrzędem obłóczyn.
Kleryk Szymon Migalski, który bronił doktorat z elektrotechniki, będąc już na pierwszym roku seminarium Joanna Jureczko-Wilk /Foto GośćW homilii, nawiązując do liturgicznych czytań, ksiądz rektor zaznaczył, że człowiek wezwany przez Boga otrzymuje siły, aby wypełnić swoje powołanie, chociaż czasami - jak Eliaszowi - wydaje mu się, że ono przerasta ludzkie siły.
- Jezus wyszedł na pustynię, żeby spotkać ciebie, mnie w gąszczu naszych pokus, w naszych trwogach, rezygnacjach, zwątpieniach. Niezależnie od tego, jak daleko zabrnęlibyśmy w ziemię bezwodną i nieowocującą, On nas znajdzie. To dla nas bardzo pocieszające - mówił ks. Bartkowicz.
Klerykom przystępującym do obłóczyn,wskazał na obecnego na Eucharystii dawnego rektora warszawskiego seminarium ks. inf. Stanisława Kura. Kapłan będzie obchodził w tym roku 70. rocznicę obłóczyn i 90. urodziny. Przypomniał, że ks. Kur szedł do seminarium w czasach, "gdy Kościół był nazywany najbardziej reakcyjną siłą, występującą przeciwko demokracji".
- W dziesięcioleciu powojennym tysiąc księży zostało skazanych prawomocnymi wyrokami "niezawisłych" sądów i przebywało w więzieniach jako wrogowie obozu postępu. Ale kleryk Stanisław nie bał się przyjść do seminarium, założyć sutannę i pierwszy raz zapiąć jej guziki - mówił ks. Bartkowicz.
Już jako ksiądz Stanisław Kur co rano spokojnie zapinał guziki swojej sutanny także w kolejnych, nieprzyjaznych dla Kościoła dekadach: w czasach internowania Prymasa Tysiąclecia, w momentach zmagania się z władzą ludową, "która starała się napisać historię Polski na nowo, tak jakby Boga nie było", w latach walki o niezawisłość Polski, w momencie śmierci ks. Jerzego Popiełuszki, w czasach rozczarowania wolnym krajem, gdy po latach Kościół znów był określany jako wróg postępu.
- Choćby zatrzęsły się góry, choćby powstały potęgi, życzę wam, żebyście póki wam sił starczy, zapinali codziennie swoją sutannę. I robili swoje - mówił do 8 kleryków rektor seminarium. Dodał przy tym, że kandydatura i obłóczyny "nie są teatrum, nie są na próbę, dla zabawy, na dwa lata, na 20 lat, ale są na zawsze - na śmierć i życie".
- To jest dla was najlepszy rok na przyjęcie sutanny - mówił do kleryków ks. inf. Kur, który w tym roku obchodzi 70. rocznicę obłóczyn i 90. urodziny
Po homilii ks. Bartkowicz poświęcił sutanny, które później podczas obrzędu obłóczyn nałożyli klerycy III roku.
- Bądźcie przy nich, towarzyszcie im modlitwą - prosił rektor seminarium.
Na zakończenie Eucharystii do obłóczonych zwrócił się ks. inf. Kur. - Każdy rok jest dobry na to, żeby wyrazić pragnienie kapłaństwa i zewnętrznie je okazać przez przyjęcie sutanny i podążanie kolejnymi szczeblami do święceń kapłańskich. Nie ma lat lepszych czy gorszych - mówił z naciskiem wieloletni rektor warszawskiego seminarium, podkreślając, że nawet w ekstremalnie trudnym czasie okupacji klerycy przygotowywali się do święceń, chociaż wtedy groziło to niewolą lub śmiercią. - Cieszcie się tym czasem, zapamiętajcie go, miejcie go w swoim sercu i ufnie podążajcie drogą do kapłaństwa - zwrócił się do obłóczonych.