Kard. Nycz do pielgrzymów: Idźcie po nadzieję

Tomasz Gołąb Tomasz Gołąb

|

GOSC.PL

publikacja 06.08.2023 14:18

W 312. Warszawskiej Pielgrzymce Pieszej na Jasną Górę z paulińskiego sanktuarium wyruszyło 2300 osób. Na szlaku dołączą do nich kolejni.

Kard. Nycz do pielgrzymów: Idźcie po nadzieję W tym roku pielgrzymka paulińska wyruszała nową drogą, obok archikatedry warszawskiej i przez pl. Zamkowy. Tomasz Gołąb /Foto Gość

Ksiądz Krzysztof Ukleja, proboszcz parafii Najczystszego Serca Maryi Panny na pl. Szembeka, nie może sobie przypomnieć, który raz wędruje przed oblicze Jasnogórskiej Madonny.

- To może być 55. albo 56. raz. Można powiedzieć, że chodzę nałogowo, ale to dla mnie i dla mojego duchowego krwioobiegu bardzo ważne. Tak naprawdę rok rozpoczyna się dla mnie dopiero 6 sierpnia, kiedy ruszam na jasnogórski szlak. Wracam z niego nowo narodzony, mimo całego zmęczenia i nie tylko duszpasterskiego wysiłku - przyznaje przewodnik grupy piątej, której patronuje bł. Carlo Acutis. Księdza Ukleję można rozpoznać po charakterystycznym słomkowym kapeluszu.

Wśród pielgrzymów dominują weterani, ale udaje się znaleźć także kogoś, kto dopiero rozpoczyna tę przygodę.

- Biegam półmaratony, więc mam nadzieję, że uda się dojść na Jasną Górę bez szwanku - deklaruje Wojciech Szubert, który na paulińską pielgrzymkę przyjechał z Poznania. Szczerze wyznaje, że nie jest zbyt gorliwy religijnie. Pielgrzymka ma być dla niego okazją do wejścia w głąb siebie, spędzenia czasu inaczej niż dotychczas, odpoczynku od życiowej szamotaniny. - Marzyłem o pielgrzymce od dawna. Może ta droga coś we mnie zmieni? - zastanawia się 46-latek.

Właśnie mija go Stanisław Barszcz. Na ramieniu niesie chorągiew parafii Jeziórka.

- Już nie dam rady iść, ale wędrowałem na Jasną Górę 32. razy. Ostatni raz byłem, gdy skończyłem 84 lata, czyli pięć lat temu - mówi. Chce tylko pożegnać znajomych z parafii i dodać im otuchy. - Pielgrzymka daje ducha wytrwałości i wiary. Gdy spojrzy się, ile człowiek może pokonać, to nabiera nadziei, że wszystko inne też z Bożą pomocą uda się przezwyciężyć - mówi doświadczony pielgrzym.

O tej nadziei mówił też w homilii kard. Kazimierz Nycz, który dla pielgrzymów odprawił Mszę św., a potem odprowadził ich nową trasą, wiodącą przez katedrę św. Jana Chrzciciela i pl. Zamkowy.

- Czego uczy nas każda pielgrzymka? Po pierwsze, że jesteśmy pielgrzymami. Czy to oczywiste? Nie! Bardzo często człowiek idzie przez ten świat, jakby na tej ziemi wszystko miało swój koniec. Chce życie wykorzystać do końca, jakby po nim niczego już nie było, jakby Bóg nie istniał. Próbuje sam urządzić tu jakby niebo - mówił metropolita warszawski, przypominając, że prawdziwym celem ludzkiego pielgrzymowania jest właśnie spotkanie z Jezusem Chrystusem, do którego prowadzi Jego Matka. - Uwierzmy, że jesteśmy powołani do wieczności i wędrujmy na Jasną Górę po nadzieję. Ona przez stulecia, czy były wojny, czy rozbiory, była jej źródłem. Gdy jesteśmy zewsząd epatowani rozmaitymi strachami, musimy prosić, by Jasna Góra była miejscem przepowiadania Chrystusa u boku Jego Matki. By stamtąd nigdy nie wychodziły sygnały fałszywych lęków czy niepokojów, których mamy dość na tym świecie - apelował kard. Kazimierz Nycz.

Nawiązując do obchodzonego święta Przemienienia Pańskiego, metropolita warszawski przyznał, że to najpiękniejszy dzień na rozpoczęcie pielgrzymki.

- Po co Jezus wziął apostołów na Górę Tabor? Chciał obudzić w nich nadzieję, ukazać się im jako Zmartwychwstały. Było im z Nim dobrze, więc kilka dni później, po wydarzeniach na Golgocie, mogli do tej nadziei wrócić - mówił, wskazując, że tego samego możemy doświadczyć w sakramentach, które dają życie. To one pozwalają dotknąć Jezusa i powiedzieć jak apostołowie: "Panie, dobrze nam tu być". - Ludzkie pielgrzymowanie też przypomina wspinanie się na Górę Przemienienia. Nie jest ważne, ile razy człowiek upadnie, ale to, ile razy się podniesie i ile razy podbiegnie do innego człowieka, by mu pomóc. Ile razy podamy rękę ubogiemu, uchodźcy, Ukraińcowi... Pan Jezus jest w tych ubogich i potrzebujących. Jeśli chcesz Go doświadczyć, idź do nich - dodał kard. Nycz, prosząc by pielgrzymi zabrali na Jasną Górę w modlitwie wszystkie ważne sprawy ojczyzny, Warszawy, Kościoła, paulinów i archidiecezji, w szczególności sprawę powołań kapłańskich.

Wśród pielgrzymów idzie kilkudziesięciu kapłanów i kleryków. Wśród nich alumn seminarium salezjańskiego z Krakowa kl. Piotr Bednarczyk. Do pielgrzymowania namówił go wuj, Robert Łukasik, przedsiębiorca z Opoczna, który wędruje na Jasną Górę 39. raz.

- Pierwszy raz wędrowałem, mając 9 lat, w 1982 r. Przyrzekłem wtedy Matce Bożej, że dopóki będę żył, co roku będę na pielgrzymce i jestem temu wierny. Od tej pory Madonna Jasnogórska błogosławi mi w każdej chwili, w życiu rodzinnym, zawodowym i duchowym. Bez Boga nie ma życia - przekonuje.

Tak samo myślą Karolina i Dominik. W dwóch wózkach wędrują z nimi Mateusz i Małgosia. Nie wyobrażają sobie sierpniowych dni bez pielgrzymki.

- Nawet gdy panowała pandemia i pielgrzymka została odwołana, mąż wybrał się pieszo na Jasną Górę z Mateuszem i grupą 20 osób. Ja wędruję 24. raz, ale Dominik już 38. Zresztą poznaliśmy się na pielgrzymce, a 13 lat temu pobraliśmy się. Jak zawsze mamy wiele intencji, ale w tym roku chcielibyśmy prosić Maryję o konkretną pomoc w znalezieniu własnego mieszkania. Najlepiej w Ząbkach i to w okolicy katolickiego przedszkola i szkoły podstawowej. Na pewno Maryja coś wymyśli...