Taka dziwna łaska…

Tomasz Gołąb

|

Gość Warszawski 39/2023

publikacja 28.09.2023 00:00

W testamencie napisał: „Starałem się żyć po franciszkańsku, być dobrym kapłanem. Nie miałem innego życia jak to dla Kościoła i Ojczyzny”. Taki był ks. Tadeusz Karolak.

▲	W pamiętniku seminaryjnym zapisał: „Chcę być świętym”.  Tak przeżył całe swoje kapłaństwo. ▲ W pamiętniku seminaryjnym zapisał: „Chcę być świętym”. Tak przeżył całe swoje kapłaństwo.
reprodukcja Tomasz Gołąb /Foto Gość

Powtarzał, że teologii uczył się na kolanach matki, a seminarium tę wiedzę tylko uporządkowało. Był trzecim, najmłodszym dzieckiem Marianny z Dębskich i Władysława. Urodził się w Tarczynie 5 września 1933 r. Ojciec zmarł, gdy chłopiec miał 10 lat.

Gdy komuniści zamknęli go pod absurdalnymi zarzutami w więzieniu, matka słała listy, w których prosiła, by „nigdy nie spodlił duszy swojej”. Sama myślała w latach panieńskich o pójściu do zakonu. „Boleję, Synu, że nie możesz przez tyle czasu sprawować Najświętszej Ofiary. Ofiaruj Bogu w zamian co dzień swoje serce, swoje troski i cierpienia, co dzień odnawiaj intencję zgadzania się zawsze z Wolą Bożą” – pisała, przesyłając w 1959 r. na ul. Rakowiecką brewiarz, Pismo Święte, podręcznik liturgiki i gramatyki łacińskiej.

Teczka, w której ks. Tadeusz Karolak pozostawił dokumenty związane ze swoim uwięzieniem, podpisana jest chwiejną ręką. Oskarżono go o działalność dywersyjną i drukowanie nielegalnych (tak!) materiałów duszpasterskich. Śledztwo skończyło się wyrokiem półtora roku więzienia w zawieszeniu i karą grzywny. Pamiętał, że kilka lat wcześniej w tym samym więzieniu brutalnie przesłuchiwano bp. Antoniego Baraniaka. Początek jego formacji seminaryjnej zbiegł się także, co do dnia, z aresztowaniem kard. Stefana Wyszyńskiego.

Wstępując do seminarium, oddał swój rower, łyżwy i aparat fotograficzny. Uznał, że nie będą mu już potrzebne. W tym franciszkańskim ubóstwie, w duchu ośmiu błogosławieństw, żył do końca. Prymas Polski udzielił mu święceń 3 sierpnia 1958 r. Na obrazku prymicyjnym młody kapłan zapisał słowa św. Jana: „Świat przemija, lecz kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki”.

Gdy w parafii MB Częstochowskiej w Józefowie pojawiło się UB, miał za sobą zaledwie siedem miesięcy kapłaństwa. W tym samym czasie aresztowano także ks. Leona Kantorskiego, późniejszego legendarnego proboszcza z Podkowy Leśnej, oraz s. Janę Płaską, wieloletnią pracownicę kurii. Ani przesłuchania, ani cztery miesiące aresztu, najpierw w 20-osobowej celi w Pałacu Mostowskich, a później z kryminalistami przy Rakowieckiej, nie złamały jego powołania. A może wręcz umocniły go na wszelkie przeciwności losu? „Nie jest to złość ludzi fanatycznie złośliwie ustosunkowanych do Kościoła i księży?” – pytał z odwagą młody kapłan na sali sądowej.

Pracował potem w parafiach w Sochaczewie, św. Jakuba w Warszawie oraz w Imielnie, skąd w 1967 r. trafił na probostwo do parafii Świętej Trójcy w Ząbkach, gdzie stworzył niezwykłą wspólnotę, budującą nie tylko świątynię. Dla 200 ministrantów organizował wykłady z łaciny, greki, historii Kościoła. Nic dziwnego, że pod jego okiem Pan Bóg powołał do kapłaństwa aż dwunastu z nich. Przy nim pierwsze szlify zdobywali też neoprezbiterzy, wśród nich ks. prof. Chrostowski, ks. Stanisław Małkowski i ks. Jerzy Popiełuszko. Sam zawsze twierdził, że to on najwięcej otrzymywał od ludzi. Mówił często: „Wiesz, taka dziwna łaska: im więcej daję, tym więcej dostaję”. Wdzięczny był kapłanom i niezliczonym świeckim, którzy budowali z nim kościół w Ząbkach, towarzyszyli w parafiach Wszystkich Świętych i Narodzenia NMP, a wreszcie na misjach, które podjął, będąc już na kapłańskiej emeryturze, w Hermanowiczach na Białorusi. Dostał tam najtrudniejszą parafię, z 60 wioskami. Dopiero stan zdrowia w 2009 r. zmusił go do powrotu do Polski.

Natchnienia ks. Karolak zawsze przekuwał w czyn. Pozwalał też każdemu pozostawać sobą, sam przekraczając czasy, w których żył. W Ząbkach, ku początkowemu przerażeniu, a później zachwytowi kard. Stefana Wyszyńskiego, zorganizował pierwszy synod parafialny. Powołał w parafii bigbitowy zespół muzyczny (sam też pisał muzykę i teksty), koła plastyczne i sportowe, festiwal nazwany Giełdą Piosenek Religijnych, organizował obozy, spływy i zimowiska. Wszędzie dawał z siebie wszystko. Powtarzał: „Zdaj się na Opatrzność” i nigdy się nie zawiódł. Także wtedy, gdy poproszono go, by zorganizował przed pierwszą papieską pielgrzymką istniejącą do dziś służbę Totus Tuus. Na prośbę bp. Zbigniewa Kraszewskiego podjął się także przywrócenia pielgrzymki praskiej.

„Dobry kapłan to niekoniecznie ten mądrzejszy, świetnie wykształcony” – mawiał. Chciał przede wszystkim być cały dla ludzi. Z wdzięczności ząbkowian został Honorowym Obywatelem Miasta.

Zmarł 8 października 2020 r. w Domu Księży Emerytów w Kiełpinie, w 63. roku bardzo owocnego kapłaństwa. W 3. rocznicę śmierci w parafii Świętej Trójcy w Ząbkach o godz. 10 jego przyjaciele i wierni zgromadzą się na Mszy św. w jego intencji. 5 września minęła 90. rocznica jego urodzin, a 3 sierpnia 65. rocznica święceń kapłańskich.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.