Na deski Teatru Ateneum wchodzi "Cesarz" Ryszarda Kapuścińskiego w reż. Mikołaja Grabowskiego. Premiera 30 marca.
Spektakl jest wieczorem wspomnień dawnych dygnitarzy, którzy po abdykacji władcy, pochowani po katach, wyjaśniają swoje postępowanie i wybielają się.
- Kapuściński chodził od domu do domu, od piwnicy do piwnicy i zbierał wspomnienia o Hajle Syllasje. W przedstawieniu też mamy takie wspomnienia. Bohaterowie, nam widzom, będą się zwierzać, spowiadać i udowadniać, że byli dobrymi ludźmi, choć w rzeczywistości nie byli - mówił na próbie medialnej „Cesarza” reż. Mikołaj Grabowski.
Przypomniał, że wydana w 1978 r. książka zrobiła furorą. - Opisana sytuacja kojarzyła się w Polsce z upadającym reżimem komunistycznym Gierka. Cały dwór gierkowski, był równie absurdalny i równie rozdający przywileje sobie, jak ten z książki. W „Cesarzu” mamy sytuację odwróconego do góry nogami świata. I w przedstawieniu Marysi Ciunelis dałem taki tekst: „Panie Kapuczycki, bo to tak się jakoś zrobiło, że nawet jak ktoś nie gustował w pieniądzach, to bardzo trudno mu się było obronić i dla przyzwoitości coś tam wziął. I tak się to u nas odwróciło, że przyzwoitością było brać, a nieprzyzwoitością było nie brać” - cytował reżyser.
Uwypuklił, że Kapuściński ujawnił cynizm władzy i jej mechanizmy, a siłą książki jest to, że to nie jest to reportaż typowy. - Zafascynowanie Gombrowiczem i teatrem absurdu na stronach książki pojawia się co rusz. Pachnie także Mrożkiem i Szekspirem. Język, jakim posługuje się świta władcy, został zdominowany przez narrację quasi-gombrowiczowską - mówił.
W przedstawieniu dużo jest tekstów Kapuścińskiego, który szukając sposobu do opisania wrażeń sięgał do języka staropolskiego z epoki Sasów. - Mam nadzieję, że widownia wyjdzie z teatru z głową pełną cytatów z Kapuścińskiego. Teatr opiera się na słowie. Ruch też jest, ale to słowo ociera się o groteskę. Przekazujemy tekst, który jest mądry i aktualny - wyjaśniała Maria Ciunelis, grająca jedną z trzech ról kobiecych.
W przedstawieniu wystąpią także: Julia Konarska, Dorota Nowakowska, Wojciech Brzeziński, Marcin Dorociński, Janusz Łagodziński i Marian Opania.
- Kiedy wiele lat temu przeczytałem „Cesarza” zachwyciłem się nim. Kiedy dowiedziałem się, że mam grać w przedstawieniu, ucieszyłem się, ale jednocześnie bałem się, czy się da przełożyć książkę na język sceniczny na siedem osób. Reżyser powiedział mi, że to będzie rodzaj szlachetnego kabaretu. Choć generalnie tak nie robię, to tu poddałem się koncepcji reżysera. Stwierdzam, że dla inteligentnej publiczności, będzie to znakomity spektakl - zapowiadał Marian Opania, odtwórca tytułowej roli.
Opowiadając o postaci, którą kreuje, wskazał na jej uniwersalny charakter. - Gram miłego potwora. Jestem symbolem ciepłego człowieka, który czasami dopuszcza się okropności. Taki był cesarz Etiopii. Ścierwo małe korumpowało wszystkich. Zresztą sam Kapuściński go nawet lubił. Można się zastanowić, kim jestem w przedstawieniu. Hitlerem, Stalinem, Leninem? Spektakl jest ostrzeżenie dla naszego narodu, że trzeba się przyglądać rządzącym, niezależnie od opcji, bo jak wiadomo, polityka psuje - mówił Marian Opania.