Metropolita warszawski w przeddzień święta Świętej Rodziny przewodniczył Mszy św. w Świątyni Opatrzności Bożej w intencji małżonków obchodzących okrągłe jubileusze.
W tegorocznej uroczystości uczestniczyło 439 par małżeńskich. Aż siedem z nich świętowało w tym roku 70. rocznicę sakramentu małżeństwa. Najliczniejszą grupę stanowili, podobnie jak w roku ubiegłym, jubilaci, którzy obchodzili w danym roku swoje złote gody.
W homilii kard. Kazimierz Nycz wskazał na rolę dziecka jako wielkiego podarunku od Stwórcy.
– Dziecko jest nie tylko darem małżeństwa i rodziny, dziecko jest darem Boga. Rodzice w tym przypadku współpracują z Bogiem, który daje duszę i powstaje nowy człowiek. To jest ta wielka tajemnica życia. Dzisiaj, w czasie nieprzyjaznym, a wręcz tragicznym dla dzieci i dzietności, kiedy niektórzy wrzeszczą, że aborcja powinna być prawem kobiety, brakuje postawy pokazującej kim jest i czyim darem jest dziecko – mówił hierarcha.
Kardynał pogratulował jubilatom długiego pożycia małżeńskiego. Wskazał ich jako wzór dla współczesnych młodych, którzy myślą o założeniu rodziny.
– Bardzo ważnym znakiem jest wasz jubileusz. Z jednej strony pokazuje, że wy jesteście Bogu wdzięczni, a z drugiej strony po ludzku pokazuje, że mimo małych czy większych kłopotów, które każdy, żyjąc 50, 60 czy 80 lat przeżywa, można żyć razem przez wiele lat – dodał.
W czasie Eucharystii w darach ołtarza został wniesiony kosz wypełniony 3,5 tys. intencji, które napłynęły nie tylko z Polski, ale także spoza jej granic.
Oprawę muzyczna uroczystości zapewnił chór Canticum Gratiorum pod dyrekcją Jacka Jackowskiego.
Po Mszy Świętej kard. Nycz udzielił każdej parze indywidualnego błogosławieństwa. Otrzymały one także pamiątkowe dyplomy.
Jubilaci dzielili się też swoimi receptami na wspólne życie. – Jako rodzina świętujemy potrójny jubileusz: rodzice 70. rocznicę ślubu, my z mężem Darkiem - 35-lecie, a siostra mieszkająca w Szwecji z mężem - 40-lecie. To jest sukces na współczesne czasy. W małżeństwie jest wiele wyborów, trzeba umieć rezygnować z siebie, nie upierać się przy swoim, polegać na Panu Bogu. To jest cała tajemnica udanego życia - mówi Agnieszka Porycka.
Spotkanie było też okazją do wspomnień. - Ślub braliśmy w czerwcu 1963 roku w Istebnej, w czasie Bożego Ciała. Jesteśmy z Warszawy. Podróż poślubna to było chodzenie po górach przez kilka dni. Mamy dwóch synów, pięcioro dorosłych wnuków. Przeszliśmy parę chorób, ale Pan Jezus nam błogosławił przez cały czas i dotrwaliśmy. Mąż jest po dziewięćdziesiątce. Wiele rzeczy nam już odpadło, bo wcześniej żeglowaliśmy, jeździliśmy na nartach, turystycznie wyjeżdżaliśmy. Ale każdy wiek ma swoje przyjemności i radości, nawet nasz - mówią Aleksandra i Andrzej Gamdzykowie.
Podobne uroczystości będą odbywać się w wielu warszawskich parafiach 31 grudnia.