Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Mądrość Czechowa

Dlaczego wciąż wracamy do smutnych komedii, jak Czechow nazywa swoje sztuki?

Czechow często powtarzał, że jego sztuki to komedie. Nie bardzo chcieliśmy mu  wierzyć, zwłaszcza, że dźwięczały nam w uszach inne jego maksymy. Na przykład taka: "Nawet w szczęściu ludzkim jest coś smutnego". Te paradoksy, z których składała się jego filozofia wynikały chyba z przekonania, że między naszymi marzeniami, a rzeczywistością jest przepaść, której nie jesteśmy w stanie pokonać. I wszystkie nasze wysiłki wydają się bezowocne, a my sami śmieszni.

Ale tych śmiesznych bohaterów Czechow kochał i rozumiał. Nie mając wszakże ambicji tłumaczenia życia. - Pytasz, co to jest życie - powtarzał - życie to życie, tak jak marchew to marchew. "Wiśniowy sad", "Mewa”, "Wujaszek Wania", "Płatonow”, czy wystawione ostatnio w Teatrze Dramatycznym "Trzy siostry” pokazują niezdolność dostosowania się do rzeczywistości, do świata, który ewoluuje, najczęściej nie w pożądanym przez nas kierunku, a my nie jesteśmy w stanie za nim nadążyć.  

Czy ci, których Czechow prezentuje w swojej twórczości, to na pewno oni, czy może także my? Bo przecież także my nie rozumiemy tego świata, w którym wszystko nastawione jest na "mieć", a nie na "być", świata w którym zwyciężają silni i bezwzględni. A jak mówią o sobie "praktyczni”. Jesteśmy więc przegrani, ale czy śmieszni w swoim przywiązaniu do fundamentalnych wartości, które dziś przestają mieć jakiekolwiek znaczenie? I tu kolejne paradoksy w głoszonych przez Czechowa prawdach: "W nieugiętym proteście przeciw złu, kryje się cała sól życia. Nie godzić się z zastanym ładem, głupio czy mądrze walczyć z nim-na tym opiera się postęp. Obojętność to paraliż duszy, to przedwczesna śmierć".

Cóż więc z tego, że  bohaterki "Trzech sióstr" nie potrafią mądrze ulokować swoich uczuć, podobnie jak bohaterki "Mewy”, czy "Płatonowa”. Ważne, że wierzą w miłość i dla tej tęsknoty rezygnują z namiastek. Bo jak mówi Czechow: ożenić się bez miłości jest rzeczą podłą i niegodną człowieka, to tak jak odprawić Mszę św. bez wiary w Boga.

Czechow żył krótko, ale intensywnie. Trawiła go choroba i może dlatego tak wiele pisał. Współpracując ze Stanisławskim, wielkim reformatorem teatru, angażował się bez reszty dla sceny. Jakby chciał zdążyć powiedzieć to, co wydawało mu się ważne. I może dlatego wciąż wracamy do jego sztuk, pamiętamy kreacje, wielkie czechowowskie role, stworzone przez aktorki  dojrzałe, wybitne, ale też czasem debiutujące. Oglądając kolejne inscenizacje porównujemy je z poprzednimi, analizujemy, dostrzegamy coś, co umknęło nam wcześniej.  

Pamiętam "Trzy siostry" sprzed laty wystawione w Teatrze Powszechnym. Ania Moskal jako Irina, delikatna, spłoszona, marzycielska. Katarzyna Herman w roli Maszy przeżywająca piekło nadziei i zawodu, zrównoważona Olga, Dorota Landowska już wyraźnie zaznaczająca swoją aktorską osobowość. I poetycki spektakl w teatrze w Tarnowie, gdzie za rolę Iriny debiutująca Matylda Baczyńska  zdobyła nagrodę imienia Nardellego.

Dlatego tak trudno w każdej kolejnej inscenizacji przeskoczyć ustawioną wcześniej poprzeczkę. Ale Czechow to Czechow, można go słuchać w nieskończoność. I w nieskończoność szukać w nim inspiracji. Jednym z przykładów jest "Czwarta siostra” Janusza Głowackiego, ukazująca amerykanizację życia w Związku Radzieckim, fascynację  Stanami, ale też demoralizację jakiej ulegają zagubione w niezrozumiałym dla nich świecie bohaterki sztuki.

Tym razem jest to na pewno komedia, ale komedia ze smutnym morałem. W Teatrze Dramatycznym zmagają się z wymaganiami jakie stawia tekst Czechowa Agnieszka Warchulska, Anna Gajewska, Paula Kinaszewska, Anna Szymańczyk. Próbują też, zgodnie z zamysłem reżyserki, Małgorzaty Bogajewskiej nawiązać tekstem autora dialog ze współczesnością. Choć wydaje się, że Czechow zawsze mówi do nas tu i teraz.

Jeśli ktoś zarzuca autorowi pesymizm i rezygnację towarzyszącą jego bohaterom, niech wsłucha się w jasny, mądry dialog kończący sztukę "Wujaszek Wania”, dialog Soni  z Wujaszkiem. W słowa, w których ten pozorny ironista i sceptyk ujawnia   harmonię duchową i wiarę w sens trudów, jakie Bóg nam zsyła: "Trzeba żyć Wujaszku, będziemy cierpliwie znosić próby, jakie ześle nam los i tam za grobem powiemy, że było nam gorzko, żeśmy cierpieli, a Bóg ulituje się nad nami, ujrzymy jasny, piękny, radosny świat, rozweselimy się ,na obecne nieszczęścia spojrzymy z rozczuleniem, z uśmiechem i odpoczniemy”.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy