Wysoki, lekko pochylony, z ciepłym uśmiechem dla każdego… „Naszych dusz pasterz” – napisali mieszkańcy Żoliborza na steli upamiętniającej wyjątkowego księdza.
Ksiądz Roman błogosławił moje małżeństwo, chrzcił dzieci. Był przyjacielem naszej rodziny... Takim na dobre i na złe. Kiedy w stanie wojennym straciłam pracę, mąż chorował i zostaliśmy praktycznie bez środków do życia, ks. Roman pomagał nam finansowo. Miałam opory, ale ksiądz zawsze podkreślał, że nie daje mi pieniędzy parafii, tylko z własnej pensji – wspomina Wanda Szulc z Pruszkowa.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.