Jacek Małkowski ma w oczach żar. Głęboko wierzy, że jego gra będzie najlepszą planszówką na świecie. W dodatku taką, po której każdy gracz stwierdzi: chrześcijaństwo jest super. – Inaczej nie chcę jej tworzyć – mówi.
Często rozmawia pan z nawiedzonymi? – pyta, rozpoczynając opowieść o „Gościńcu”. – Bo moja gra powstaje pod dyktando archanioła Rafała – przekonuje czterdziestoparolatek z Mokotowa.
Dostępne jest 2% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.