Panie Redaktorze, Nie wierzę w to co czytam. A Pan Redaktor pewnie jeszcze nie wie, że pokemony są umieszczone w kościołach i dzieci wyciągają telefony w trakcie Mszy św.? A radość z takich motywacji dzieci raczej napawa smutkiem, tym bardziej w przypadku dziennikarza w piśmie katolickim, niż do radości. Jestem zaskoczony :-(
Czy nie wystarczy Panu, że coraz więcej ludzi wybiera się do świątyń wyłącznie w celu "zwiedzenia"? Jeśli był Pan kiedyś choćby w kościele Mariackim w Krakowie, nie mówiąc już o Notre Dame w Paryżu czy bazylikach Rzymu, miał Pan pewnie okazję zauważyć, że większość przybywających tam osób nie potrafi się nawet zachować, zachowuje się w środku jak w zwykłym pałacyku czy muzeum. Czy chciałby Pan dodać do tego jeszcze grupy ganiające za pokemonami?
I jeszcze wskazywanie łapania pokemonów jako sposobu motywacji dziecka do pójścia na Mszę świętą... Pan redaktor wybaczy osobistą wycieczkę, ale motywowanie dziecka do pójścia na spotkanie z Najwyższym przez pokemona jest nie tylko krótkowzroczne, ale i bezcelowe. Bo jeśli dziecko idzie do kościoła żeby zebrać pokemona, to nie ma żadnego sensu, żeby zostało na Mszy świętej, szczególnie jeśli w okolicy są inne pokemony. To kompletne pomylenie pojęć. Nie mam dla Pana redaktora recepty, jak "zarazić" dziecko chęcią i potrzebą spotkania z Bogiem, ale kluczem wydaje mi się osobiste zaangażowanie, a na pewno nie próby przekupstwa. Życzę powodzenia w mierzeniu się z trudami wychowania, niech najlepszy Ojciec pomoże Panu w znalezieniu dobrego rozwiązania.
Prostytutka też ma z religią niewiele wspólnego, ale jeśli stanie pod latarnią przed kościołem, to mężczyzna, który ją zabierze do samochodu chociaż w tle sobie kościół w niedzielę zobaczy.
Moje dzieci też biegają za pokemonami, za moją wiedzą i zgodą. Do kościoła chodzą chętnie, niektóre służą do mszy (płeć męska). PokemonGo to w gruncie rzeczy uwspółcześniona forma dawnych harcerskich podchodów. Dla rozumnego gracza nie ma tu żadnego zagrożenia duchowego. Ale też żadnego naciąganego znaczenia ewangelizacyjnego. Pisze Pan: "Nie wiem, ile mojemu dziecku zostało w głowie i sercu z niedzielnej homilii." To co powinien Pan zrobić jako katolicki ojciec i głowa rodziny? Proste. Rozmawiać z dzieckiem na temat owej homilii. W moim domu jest tradycja, że w trakcie niedzielnego obiadu omawia się homilię z porannej mszy, dyskutuje o czytaniach. Na luzie i ciekawie. Każdy rzuca swoje przemyślenia, zazwyczaj są różne punkty widzenia. To wciąga w rozmowę małych, średnich i dużych. Myślę, że zamiast liczyć na "podmioty zewnętrzne" w wychowaniu religijnym swoich dzieci trzeba wziąć sprawę w swoje ręce. Panu redaktorowi polecam modlitwę do św.Józefa, patrona ojców i opiekuna rodzin o inspiracje w tej materii.
Artykuł tragiczny, widać ze p. redaktor nie załapał o co tak naprawdę chodzi, nie widzę w tej grze niczego edukacyjnego, to pokazuje jak mamy już zmanipulowane pokolenie poprzez media. Motywowanie dziecka pojściem do kościoła poprzez łapanie pokemona jest żałosne ....
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji,
w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu.
Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11.
Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w
Polityce prywatności.
Tomasz GołąbDODANE 24.07.2016AKTUALIZACJA 24.07.2016
Nie wierzę w to co czytam. A Pan Redaktor pewnie jeszcze nie wie, że pokemony są umieszczone w kościołach i dzieci wyciągają telefony w trakcie Mszy św.? A radość z takich motywacji dzieci raczej napawa smutkiem, tym bardziej w przypadku dziennikarza w piśmie katolickim, niż do radości. Jestem zaskoczony :-(
Czy nie wystarczy Panu, że coraz więcej ludzi wybiera się do świątyń wyłącznie w celu "zwiedzenia"? Jeśli był Pan kiedyś choćby w kościele Mariackim w Krakowie, nie mówiąc już o Notre Dame w Paryżu czy bazylikach Rzymu, miał Pan pewnie okazję zauważyć, że większość przybywających tam osób nie potrafi się nawet zachować, zachowuje się w środku jak w zwykłym pałacyku czy muzeum. Czy chciałby Pan dodać do tego jeszcze grupy ganiające za pokemonami?
I jeszcze wskazywanie łapania pokemonów jako sposobu motywacji dziecka do pójścia na Mszę świętą... Pan redaktor wybaczy osobistą wycieczkę, ale motywowanie dziecka do pójścia na spotkanie z Najwyższym przez pokemona jest nie tylko krótkowzroczne, ale i bezcelowe. Bo jeśli dziecko idzie do kościoła żeby zebrać pokemona, to nie ma żadnego sensu, żeby zostało na Mszy świętej, szczególnie jeśli w okolicy są inne pokemony. To kompletne pomylenie pojęć. Nie mam dla Pana redaktora recepty, jak "zarazić" dziecko chęcią i potrzebą spotkania z Bogiem, ale kluczem wydaje mi się osobiste zaangażowanie, a na pewno nie próby przekupstwa.
Życzę powodzenia w mierzeniu się z trudami wychowania, niech najlepszy Ojciec pomoże Panu w znalezieniu dobrego rozwiązania.
Prostytutka też ma z religią niewiele wspólnego, ale jeśli stanie pod latarnią przed kościołem, to mężczyzna, który ją zabierze do samochodu chociaż w tle sobie kościół w niedzielę zobaczy.
A bez niej by nie zobaczył.
NOWA EWANGELIZACJAAAA!
Pisze Pan: "Nie wiem, ile mojemu dziecku zostało w głowie i sercu z niedzielnej homilii." To co powinien Pan zrobić jako katolicki ojciec i głowa rodziny? Proste. Rozmawiać z dzieckiem na temat owej homilii.
W moim domu jest tradycja, że w trakcie niedzielnego obiadu omawia się homilię z porannej mszy, dyskutuje o czytaniach. Na luzie i ciekawie. Każdy rzuca swoje przemyślenia, zazwyczaj są różne punkty widzenia. To wciąga w rozmowę małych, średnich i dużych.
Myślę, że zamiast liczyć na "podmioty zewnętrzne" w wychowaniu religijnym swoich dzieci trzeba wziąć sprawę w swoje ręce. Panu redaktorowi polecam modlitwę do św.Józefa, patrona ojców i opiekuna rodzin o inspiracje w tej materii.
Ze względów bezpieczeństwa, kiedy korzystasz z możliwości napisania komentarza lub dodania intencji, w logach systemowych zapisuje się Twoje IP. Mają do niego dostęp wyłącznie uprawnieni administratorzy systemu. Administratorem Twoich danych jest Instytut Gość Media, z siedzibą w Katowicach 40-042, ul. Wita Stwosza 11. Szanujemy Twoje dane i chronimy je. Szczegółowe informacje na ten temat oraz i prawa, jakie Ci przysługują, opisaliśmy w Polityce prywatności.