Wiedza na wagę... życia

Tomasz Gołąb

|

Gość Warszawski 22/2012

publikacja 31.05.2012 00:00

Zbyt trudne, kłopotliwe, nieskuteczne? Naturalne metody regulacji poczęć mają dziś bardzo złą prasę. I to nawet wśród osób bardzo zaangażowanych religijnie. Czy dlatego, że mało o nich wiemy? 
Gdzie w Warszawie można się uczyć planowania rodziny zgodnego z nauczaniem Kościoła?


Termometr, karta obserwacji i nieco uwagi poświęconej objawom płodności wystarczy małżeństwu, żeby odłożyć poczęcie. Ekologicznie, prosto i skutecznie – pod warunkiem, że znamy zasady naturalnego planowania rodziny 
Termometr, karta obserwacji i nieco uwagi poświęconej objawom płodności wystarczy małżeństwu, żeby odłożyć poczęcie. Ekologicznie, prosto i skutecznie – pod warunkiem, że znamy zasady naturalnego planowania rodziny
Zdjęcia Tomasz Gołąb 

Ten temat pomijamy ze wstydu nawet wśród bardzo bliskich znajomych. Czy dlatego, że większość katolików, mimo jasnego w tym względzie stanowiska Kościoła, nie stosuje naturalnych metod regulacji poczęć?


Zrażeni przed małżeństwem?


Z badań pod kierunkiem ks. Witolda Zdaniewicza i ks. Sławomira Zaręby wynika, że blisko 60 proc. katolików w archidiecezji warszawskiej akceptuje antykoncepcję jako metodę regulacji poczęć. A w grupie ludzi młodych do 35. roku życia jako moralnie dopuszczalną uważa ją aż 75 proc. ludzi. – Przyzwolenie na antykoncepcję obserwuję nawet wśród osób bardzo zaangażowanych religijnie – mówi Elżbieta Gołąb, prezes Instytutu Naturalnego Planowania Rodziny INER. – W Kościele Domowym, wspólnocie wywodzącej się z Ruchu Światło–Życie, czasem spotykam osoby, które wolą stosować środki antykoncepcyjne, niż nauczyć się kilku zasad rozpoznawania własnej płodności. Chociaż rozpoznawanie sygnałów, które wysyła nam własne ciało i kierowanie się nimi w życiu intymnym jest skuteczniejsze niż najnowocześniejsza antykoncepcja – mówi instruktorka NPR.


Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.