Na odpust z lilią

Joanna Jureczko-Wilk

|

Gość Warszawski 25/2012

publikacja 21.06.2012 00:00

Nie tylko zgubione klucze odnajdują się dzięki pomocy św. Antoniego. Z tym świętym można odnaleźć o wiele więcej. Wiedzą o tym ojcowie franciszkanie z sanktuarium na Nowym Mieście oraz parafianie.

Jak co roku kościół  św. Franciszka Serafickiego tonie w liliach – białych, żółtych  i różowych Jak co roku kościół św. Franciszka Serafickiego tonie w liliach – białych, żółtych i różowych
joanna jureczko-wilk

Ogonek parasoli ustawił się do stoiska przed kościołem Stygmatów św. Franciszka Serafickiego. Kupujący lilie szybko chowali je przed deszczem. Dopiero kilka kroków dalej, już pod kościelnym dachem, kwiaty mogły zaprezentować się w pełnej okazałości. A był ich 13 czerwca, we wspomnienie św. Antoniego z Padwy, pełen kościół. Wszak lilia to kwiat antoniowy.

Jak żywy

– To już tradycja, że na odpust przychodzimy z liliami – mówi Anna Białobrzeska, która jest parafianką z…. Woli. – Często przyjeżdżam do tego sanktuarium, bo bardzo lubię modlić się przed obrazem św. Antoniego. Jego figurki i obrazy są w każdym kościele, ale na tym tutaj jest jak żywy… W kościele przy Zakroczymskiej (który dopiero od dwóch lat formalnie jest sanktuarium świętego), obraz pędzla Mateusza Bertowicza przedstawiający św. Antoniego w padewskim mieszkaniu jest czczony od 345 lat.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.