Ach, ten dach

Tomasz Gołąb

publikacja 17.10.2012 12:40

Na rozsunięcie dachu nie zgodziły się drużyny. Ale ograniczeń jest więcej.

Żadna murawa nie byłaby odporna na taką ulewę – broni się operator stadionu Żadna murawa nie byłaby odporna na taką ulewę – broni się operator stadionu
Chyba, że przy zamkniętym dachu. To jednak trzeba by zrobić 30 minut przed prognozowanymi opadami
Tomasz Gołąb/GN

Według Narodowego Centrum Sportu, instrukcja użytkowania dachu, opracowana przez firmę Cimolai Technology, nie przewiduje możliwości rozsunięcia go w sytuacji, gdy deszcz już pada. Można to zrobić jedynie na 30 minut przed prognozowanym opadem. W związku z pojawiającymi się w mediach sprzecznymi informacjami, dotyczącymi możliwości operowania dachem Stadionu Narodowego w Warszawie, NCS rozesłało redakcjom fragment instrukcji obsługi, który wymienia kilka innych czynników uniemożliwiających zamykanie dachu. Nie można tego robić w temperaturze poniżej zera stopni Celsjusza, gdy na dachu leży śnieg, a także gdy prędkość wiatru przekracza 30 m/s. Narodowe Centrum Sportu, operator stadionu, tłumaczy również, że murawa boiska została  wykonana z materiałów, które zapewniają prawidłowe odprowadzenie wody, charakterystyczne dla konstrukcji boisk piłkarskich. "Płyta boiska stadionu wyposażona jest w instalację drenażową w rozstawie umożliwiającym spływ wód opadowych, a warstwy murawy są tak zaprojektowane, że spełniają wymogi normy DIN18035 dotyczące przepuszczalności podłoża. Drenaż działa prawidłowo – w ciągu kilkudziesięciu minut po zamknięciu dachu woda odpłynęła i kałuże zniknęły" – napisano w komunikacie. Według NCS, żadna murawa nie jest odporna na tak ulewny opad deszczu, jaki wystąpił wczoraj i na żadnym typowym boisku nie można byłoby rozegrać meczu w trakcie tak intensywnych opadów. Zgodnie z informacją otrzymaną od organizatora meczu Polska– Anglia (Polskiego Związku Piłki Nożnej), żadna ze stron spotkania nie chciała też grać przy zamkniętym dachu. Na jego zasunięcie muszą zgodzić się delegat meczu, obserwatorzy i drużyny. Żadna ze stron nie chciała jednak takiego rozwiązania. Dach został więc rozsunięty na życzenie PZPN – tłumaczy Robert Wojtaś, szef Narodowego Centrum Sportu.