Ojcowie na start! A wygrali wszyscy...

Agata Puścikowska

publikacja 20.10.2012 18:53

Wyścig rowerowy zakończył się wspólnym sukcesem, bo wygrali wszyscy: i ojcowie, i dzieci

Ojcowie i synowie na mecie Ojcowie i synowie na mecie
Grzegorz Świderski z synem Antkiem i Oleg Prybyło z Maksymilianem: - Z pewnością przyjedziemy na wyścig za rok!
Agata Puścikowska

Już od rana, 20 października, pierwsi zawodnicy rowerowego wyścigu "Ojcowie na start" zjawiali się w warszawskim Międzylesiu, tuż przy wejściu do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Godzinę później okazało się, że wszystkich zawodników: ojców i dzieci w różnym wieku, było 350! Zawodnicy: ojciec z synem lub córką, podzieleni na kategorie wiekowe, ruszyli w wyścigowe szranki równo o godz. 11.00.

Dlaczego do wzięcia udziału w wyścigu byli zaproszeni głównie ojcowie? 

- Mamy również mogły startować, i wiele z nich to zrobiło. Ale zależało nam, by w każdej drużynie, był właśnie tata. Ojców na co dzień z dziećmi nie ma - są zajęci pracą, obowiązkami zawodowymi. Dzieci coraz rzadziej mają z nimi kontakt, a to nie jest pozytywne dla ich rozwoju - mówił Paweł Zuchniewicz, jeden z organizatorów wyścigu. - I jak się okazuje, ojcowie też potrzebują kontaktu z dziećmi i czasu dla nich. Chętnie odpowiedzieli na nasze zaproszenie i w pierwszym tego typu wyścigu wzięła udział bardzo duża ich liczba.

Wyścig odbył się na trasie prawie 8 km, a został przeprowadzony przepięknymi ścieżkami Mazowieckiego Parku Krajobrazowego. Trasa została uzgodniona z Urzędem Dzielnicy Wawer, a zabezpieczało ją ponad czterdziestu wolontariuszy.

Po zakończeniu wyścigu, zwycięskie drużyny otrzymały nagrody: medale i puchary. A potem odbył się rodzinny piknik. Na terenie szkoły podstawowej i gimnazjum „Żagle”, można było pograć w piłkę, smacznie zjeść, a nawet zrobić profilaktyczne badanie krwi. Wielu ojców, by dać dobry przykład, poddawało się bezbolesnemu (na szczęście) zabiegowi, razem z dziećmi. W trakcie pikniku odbyła się debata na temat roli ojcostwa prowadzona przez Bogdana Rymanowskiego. W debacie wzięli udział ekonomista Paweł Bochniarz oraz aktor Adam Woronowicz - wszyscy trzej to ojcowie wielodzietni. 

- Mam dwie córki i syna. I chociaż to bardzo trudne, staram się traktować każde z moich dzieci indywidualnie, spędzać z nimi maksymalną ilość czasu - mówił Bogdan Rymanowski. - Z synem łączy nas piłka nożna. Co prawda jestem z Krakowa, więc jestem kibicem Wisły, a syn jest urodzony w Warszawie i kibicuje Legii, lecz nie przeszkadza nam to we wspólnym bieganiu za piłką.

Paweł Bochniarz, ojciec szóstki dzieci mówił natomiast o różnicach w wychowaniu przez ojców i przez matki: - Matka ochrania, ojciec zagrzewa do walki i wyzwań. I dlatego obecność i ojca, i matki, jest tak ważna w życiu dziecka. Gdy dziecko czuje emocjonalną miłość matki, a jednocześnie konkretną miłość ojca, która często objawia się przez wspólne działanie, wtedy rozwija się harmonijnie. 

Adam Woronowicz: - Niedawno zdałem sobie sprawę z tego, że nie mam ani jednego wspólnego zdjęcia z dzieciństwa z moim tatą. Po prostu były inne czasy - ojcowie nie byli zbyt obecni w życiu dzieci. Współcześni ojcowie coraz częściej rozumieją, jak ważny jest ojciec w wychowaniu córki czy syna. Ja też chcę towarzyszyć mojej trójce dzieci w dorastaniu tak dalece, jak to tylko możliwe. 

Wyścig  i festyn rodzinny zostały zorganizowane przez szkołę podstawową i gimnazjum "Żagle", prowadzone przez Stowarzyszenie Sternik. Wyścig jest otwartą kontynuacją corocznych, szkolnych wycieczek ojców i synów. Organizatorzy już zapraszają na kolejny wyścig za rok.