Sam nie dasz rady

Gość Warszawski 48/2012

publikacja 29.11.2012 00:00

W 2010 r. Ratusz wsparł działalność trzech klubów dla rodzin, w 2011 r. – już ośmiu, a w tym roku – czternastu. Kluby powstają oddolnie, jak grzyby po deszczu, niemal we wszystkich dzielnicach Warszawy. Dlaczego?

 Zajęcia muzyczne, spotkania z pediatrą, a nawet mediacje. Kluby dla rodzin spełniają ważną funkcję dla rodzin z małymi dziećmi Zajęcia muzyczne, spotkania z pediatrą, a nawet mediacje. Kluby dla rodzin spełniają ważną funkcję dla rodzin z małymi dziećmi
Tomasz Gołąb

Po urodzeniu dziecka poczułam się bardzo osamotniona. Większość znajomych nie założyła jeszcze rodziny, a ja musiałam nauczyć się mierzyć z gorączkami, pieluchami, butelkami i odizolowaniem od ludzi. I wtedy stał się cud: niemal pod moim domem powstał klub dla mam – mówi Katarzyna Plichta-Szwarc, uczestniczka Klubu Rodziny „Kącik”.

Opłaca się wszystkim

Gdy trafiła do klubu, synek miał sześć miesięcy. Do 3. roku życia byli jego stałymi gośćmi. Dla świeżo upieczonej mamy – bezcenne doświadczenie. – Nie tylko dlatego, że pozwoliło poznać mnóstwo osób: mam, tatusiów, babć i dziadków z podobnymi problemami. Dzięki klubowi, a właściwie jego uczestnikom i rówieśnikom dziecka, bardzo wcześnie rozpoznaliśmy u synka objawy autyzmu i szybko podjęliśmy odpowiednie ćwiczenia – dodaje. Dziś w Warszawie działa 14 klubów dla rodziców, gdzie spotykają się w pierwszych latach życia swoich pociech. Wymieniają się doświadczeniami i uczą, jak mądrze wychowywać dzieci.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.