– Władze Białorusi mówią, że dzieci z zagranicy wracają z innymi oczami. A mnie właśnie o to chodzi – mówi Grażyna Wanelik, współorganizatorka wycieczki edukacyjnej do stolicy.
Haft, biskwit, popiersie Aleksandra Fredy czy portret Norwida – to tylko niektóre polskie słowa, jakie dzieci poznały, zwiedzając rezydencję
Jana III Sobieskiego
Agata Ślusarczyk
Dwa worki listów z Polski wysypała na podłogę. Nie spodziewała się, że na jej pragnienie korespondowania z dziećmi mieszkającymi w ojczyźnie przyjdzie taka odpowiedź. Grażyna Wanelik była wówczas małą dziewczyną, ale po latach wie, jak ważny był młodzieńczy kontakt z ojczyzną. – Dostałam polską tożsamość i chcę ją kształtować także u innych. Dlatego zwróciłam się do Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” o pomoc w organizacji krajoznawczo-edukacyjnej wycieczki – mówi.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.