Kataryniarz przed sądem

Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 19.12.2012 09:31

Przed warszawskim sądem rozpoczęła się rozprawa Piotra Bota, warszawskiego kataryniarza ze Starówki, którego Straż Miejska ukarała za nielegalny handel.

Kataryniarz gra dla turystów i warszawiaków od 14 lat Kataryniarz gra dla turystów i warszawiaków od 14 lat
Joanna Jureczko-Wilk/GN

Od 14 lat Piotr Bot na Starym Mieście wygrywa przechodniom na katarynce. Jego zielona papuga wyciąga losy loterii. Nagrodami są pamiątkowe breloczki z wizerunkiem Starówki, zakładki do książek, figurki warszawskiej Syrenki... W kwietniu miejski strażnik uznał, że kataryniarz prowadzi nielegalny handel i chciał wypisać mu 300-złotowy mandat. Kataryniarz mandatu nie przyjął i sprawa znalazła swój finał w sądzie.

Na rozprawie Piotr Bot przedstawił zgodę Zarządu Terenów Publicznych ze Śródmieścia na swoją działalność – przemieszczanie się z instrumentem po Starówce i Mariensztacie, pismo burmistrza dzielnicy z 2008 r., że może być "wyposażony we wróżby, horoskopy i losy". – Te pisma dają mi przeświadczenie, że działam legalnie. Już po zajściu zwróciłem się do ZTP o wyjaśnienie sprawy – tłumaczył sędziemu. Dodał, że ma zarejestrowaną jednoosobową działalność gospodarczą i płaci podatki, że wcześniej kontrolowali go pracownicy ZTP, urzędu dzielnicy, a nawet Straż Miejska. I nikt nie zarzucił mu, że działa nielegalnie.

Pełnomocnik Straży Miejskiej podtrzymał swoje oskarżenie, że kataryniarz prowadzi nielegalny handel. Dodał, że gdyby strażnik przyłapał go na sprzedaży losów, mógłby zostać oskarżony o złamanie przepisów o grach hazardowych. Sąd nie mógł przesłuchać strażnika miejskiego, który wypisał mandat, bo akurat w dniu rozprawy wziął jednodniowy urlop. Rozprawę odroczono więc do 22 stycznia.