„Trzeba mieć swój kawałek podłogi”

Agata Ślusarczyk

publikacja 21.02.2013 13:50

Ma swoją pasję – grę na gitarze, która pomaga jej nie zatracić siebie, gdy służy innym. S. Anna Bałchan MSI była gościem spotkania z cyklu „Inspirujący ludzi”, które 20 lutego odbyło się na 1 Piętrze przy ul. Foksal.

„Trzeba mieć swój kawałek podłogi” - Gra na gitarze to moja modlitwa - mówiła s. Anna Bałchan Agata Ślusarczyk

Jest energiczna, pełna poczucia humoru i dystansu do siebie. – Pewnego dnia przestałam zajmować się sobą, swoimi słabościami i zapytałam – Panie, gdzie mam iść? Daj mi światło na jeden krok – wspomina s. Anna Bałchan.

Bóg posłał ją do kobiet. Jako zakonnicy ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej, którego charyzmatem jest pomoc kobiecie, dał jej szczególną misję. W odpowiedzi na prośbę prezydenta Katowic o pomoc dziewczętom zagrożonym prostytucją, założyła Stowarzyszenie Po MOC dla Kobiet i Dzieci im. Marii Niepokalanej. Od 12 lat na Górnym Śląsku pomaga ofiarom przemocy, handlu ludźmi i przymusowej prostytucji. Kompleksowo - od organizowania spotkań ze specjalistami, oferowania całodobowego schronienia, mieszkań readaptacyjnych po profilaktykę i szkolenia.

Cieszy się, kiedy ludzie chcą jej zaufać. Chcą zmienić swoje życie. – Na „mus” to tylko jabłka idą. My nikogo do niczego nie zmuszamy – śmieje się. Ludzkich dramatów poznał tak wiele, że nie jest w stanie o wszystkich opowiedzieć. - Spotkałam dzieci sprzedane przez swoich rodziców, albo które na własne oczy widziały, jak popełniają samobójstwo. Kobiety bite i poniżane, doświadczające totalnej bezsilności - wymienia. I dodaje: - Gdybym nie była osobą wierzącą, nigdy nie zdecydowałabym się towarzyszyć im w wychodzeniu z traumy. Ale wiem, że mam Jezusa i nie zawaham się go użyć. Bo nie ma takiej sprawy, której On nie mógłby uzdrowić. Wielu z nich Bóg przywraca wolność i godność - odzyskują kontrolę nad własnym życiem – mówiła.

Nie czuję się „męczennicą”. Lubi to, co robi. Może dlatego, że w swojej działalności potrafi zachować granice między zajmowaniem się innymi a zajmowaniem się sobą. – Gdy pomaga się innym, nie wolno zatracić siebie. Ja mam swoją pasję – granie na gitarze. Pilnuję także relacji z Bogiem. Bo jestem bizneswoman. Moim biznesem jest pójść do nieba – mówi. I dodaje: Jestem słabym człowiekiem, dużym oparciem jest dla mnie wspólnota.

Więcej w najnowszym, 9 numerze Gościa Niedzielnego.