– Złożenie wniosku o referendum już jest zwycięstwem – ogłosił Piotr Guział. I miał rację. Realna groźba utraty władzy i prestiżowej dla PO stolicy obudziła Hannę Gronkiewicz-Waltz z letargu.
Czy Hanna Gronkiewicz-Waltz jest dobrym prezydentem? Mieszkańcy odpowiedzą w referendum
Joanna Jureczko-Wilk /GN
Prawie 233 tys. osób, które podpisały się pod wnioskiem o referendum za odwołaniem prezydent Warszawy, to potężna siła. I chociaż, komentując ten wynik, stołeczna Platforma Obywatelska uspokajała, że przecież stolica liczy sobie 1,7 mln mieszkańców, w jej szeregach widać zaniepokojenie. Obawa utraty tak ważnego dla partii miasta, którym niepodzielnie rządzi od siedmiu lat, udzieliła się nawet premierowi, który publicznie radził, by warszawiacy zadowoleni z rządów w stolicy nie poszli na referendum. I swoją wypowiedzią raczej zaszkodził, niż pomógł. Pokazał bowiem drugie oblicze PO – partii, która chce budować społeczeństwo obywatelskie i z takimi hasłami zawsze szła do wyborów i która nagle, w sytuacji zagrożenia utraty władzy, łamie ustalone przez siebie standardy.
Prezydent nadstawia ucho
„Nie trzeba zmieniać prezydenta Warszawy, żeby zmieniać Warszawę” – napisała Hanna Gronkiewicz-Waltz w tym samym dniu, kiedy organizatorzy referendum złożyli w ratuszu 23 kartony z podpisami. Czy to oznacza, że sama prezydent się zmieni? – Już się zmieniła, bo zaczęła słuchać mieszkańców, zaczęła działać... I to jest olbrzymi sukces naszej akcji referendalnej – ocenia burmistrz Ursynowa Piotr Guział, jeden z inicjatorów referendum.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.