Gwizdy przed Ministerstwem Edukacji

Joanna Jureczko-Wilk

publikacja 12.09.2013 15:11

Ten rząd niszczy edukację! - wołali związkowcy w drugim dniu protestów w Warszawie.

Związkowcy protestują m.n. przeciwko likwiadacji szkół i pogorszeniu jakości kształcenia Związkowcy protestują m.n. przeciwko likwiadacji szkół i pogorszeniu jakości kształcenia
Joanna Jureczko-Wilk /GN

W drugim dniu protestów związkowców w Warszawie, Sekcja Krajowa Oświaty i Wychowania NSZZ "Solidarność" zorganizowała pikietę pod Ministerstwem Edukacji Narodowej.

Ponad pół tysiąca osób gwizdami i okrzykami manifestowało niezadowolenie z sytuacji w oświacie. Na transparentach napisali: "Marny koniec czeka szkoły, gdy przy władzy są matoły", "Cud premiera do szkół nie dociera", "MEN - Marnowanie Edukacji Narodowej", "Stop oszczędnościom w oświacie". Wielu związkowców miało maski maski z podobizną minister Krystyny Szumilas.

Związkowcy zarzucają władzom m.in. masowe zwolnienia, masową likwidacje szkół, brak dialogu z pracownikami oświaty oraz ograniczenie w szkołach wychowania historycznego.

Podkreślają, że kolejne decyzje ministerstwa wywołują społeczne protesty, ale z głosami nauczycieli i rodziców rząd absolutnie się nie liczy. Protestujący zaznaczali, że trudna sytuacji finansowa państwa, nie tłumaczy szeregu nietrafionych decyzji w szkolnictwie. Ich efektem jest pogorszenia jakości pracy szkół i warunków pracy nauczycieli i pracowników oświaty.

"Oświata jest dobrem całego narodu i nie wolno jej traktować jako wydatek budżetowy, ale jako ważną i niezbędną inwestycję w przyszłość młodego pokolenia. Nie możemy pozwolić, aby krótkowzroczne i nieprzemyślane zmiany doprowadziły do dalszego obniżenia jakości kształcenia pokoleń Polaków" - napisali związkowcy w petycji do minister Krystyny Szumilas. Ponieważ żaden urzędnik do związkowców nie wyszedł, petycję powiesili na bramie wejściowej  resortu.

W petycji oświatowa ”Solidarność” domaga się m.in. zwiększenia nakładów finansowych na oświatę, wstrzymania prac nad Kartą Nauczyciela, zaprzestania likwidacji szkół i zwolnień nauczycieli, a także naprawienia reformy nauczania w polskich szkołach.

Działacze chcą też opracowania standardów oświatowych oraz ograniczenia samowoli organów prowadzących poprzez wzmocnienie kompetencji organów sprawujących nadzór pedagogiczny.

- Rząd twierdzi, że polski nauczyciel jest złym nauczycielem, mało pracuje i trzeba go dociążyć. Niestety jakoś statystyki całkiem inaczej mówią - mówił przed gmachem MEN Ryszard Proksa, przewodniczący Sekcji Krajowej Oświaty i Wychowania NSZZ Solidarność.

Powołując się na badany ostatnio przez Instytut Badań Edukacyjnych czas pracy nauczycieli zaznaczył, że z przerwami lekcyjnymi, których nie policzono, nauczyciel polski średnio pracuje prawie 50 godzin.

Na rozdawanych przechodniom ulotkach, związkowcy wypisali ”grzechy MEN”. Wśród nich znalazły się m.in. szkodliwe zmiany podstawy programowej, likwidację szkół i prywatyzację oświaty, brak rzeczywistego dialogu społecznego, masowe zwolnienia pracowników oświaty, obniżanie jakości kształcenia, niedofinansowanie oświaty, wyzbywanie się odpowiedzialności państwa za oświatę, obowiązkowe posyłanie 6-latków do nieprzygotowanych szkół, drogie podręczniki i odstępowanie od wychowania historyczno-patriotycznego.

Po południu  protestujący przemaszerowani  Al. Ujazdowskimi pod Sejm, gdzie wczoraj związkowcy rozbili miasteczko namiotowe.