Kard. Nycz: Trzeba rozmawiać, a nie nawracać

aś /PAP

publikacja 11.10.2013 11:53

Przez Dziedziniec Dialogu chcemy poszukiwać tego, co może łączyć wierzących z niewierzącymi. Trzeba wyjść poza schematy i zacząć rozmawiać, a nie nawracać - podkreśla w wywiadzie dla Polskiej agencji Prasowej metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz.

Kard. Nycz: Trzeba rozmawiać, a nie nawracać Kard. Kazimierz Nycz, metropolita warszawski Agata Ślusarczyk /GN

Dziedziniec Dialogu, który w piątek rozpoczyna się w Warszawie, jest elementem odbywającego się na całym świecie od dwóch lat cyklu spotkań. Ich inicjatorem był papież Benedykt XVI, chciał on, by w ten sposób Kościół rozpoczął dialog z niewierzącymi. Za spotkania te odpowiedzialna jest Papieska Rada ds. Kultury z przewodniczącym kard. Gianfranco Ravasim, który będzie obecny podczas debat z udziałem m.in. prezydenta Bronisława Komorowskiego.

PAP: Księże kardynale, w piątek w Warszawie rozpoczynają się główne debaty związane z Dziecińcem Dialogu, jaka jest jego zasadnicza idea?
Kard. Kazimierz Nycz: Celem Dziedzińca Dialogu, który ustanowił papież Benedykt XVI, jest przede wszystkim podjęcie rozmowy - nie dyskusji - z ludźmi, którzy są niewierzącymi, ale otwartymi na dialog, stawiającymi pytania. Chcielibyśmy prowadzić taki dialog w archidiecezji warszawskiej, a za pośrednictwem mediów także w całej Polsce. Jak to napisał ks. Jan Twardowski w jednym z wierszy: +nie przyszedłem pana nawracać+; tym zdaniem można określić ideę Dziedzińca Dialogu. Jego celem nie jest ewangelizacja w ścisłym znaczeniu, ale oczywiście nie będziemy ukrywać nauczania Kościoła wypływającego z Ewangelii. Przypomnę też, że Jan Paweł II podkreślał, iż głównym elementem dialogu z niewierzącymi jest prawda, której nie można przemilczać.

Co Kościół chce zaoferować osobom niewierzącym, dlaczego zależy mu na dialogu z nimi?
- Dziedziniec Dialogu bazuje na trzech sferach: nauce, kulturze oraz zagadnieniach życia społecznego i politycznego. Są pewne sprawy, które dotyczą zarówno ludzi wierzących, jak i niewierzących. Najbardziej uwydatniają się one w zagadnieniach związanych z chorobą, cierpieniem, śmiercią. Nie jest tak, że ludzie wierzący mają gotowe recepty, rozwiązania i wszystko jest dla nich jasne, a niewierzący ich nie mają. Człowiek niewierzący także musi sobie radzić z cierpieniem, chorobą i śmiercią. Ale chodzi także o zagadnienia związane z naukami ścisłymi, kulturą. Te kwestie mogą stać się elementem dialogu, wymiany argumentów i wzajemnego poznania. Przez Dziedziniec Dialogu chcemy poszukiwać tego, co może łączyć wierzących z niewierzącymi. Taki jest nasz cel.

Czy Dziedziniec Dialogu będzie w jakiś sposób kontynuowany?
- Zależałoby mi, żeby powstały w Warszawie trzy, cztery miejsca, w których mogłaby się odbywać systematyczna debata pomiędzy wierzącymi a niewierzącymi. Mam sygnały, że rektorzy warszawskich uczelni zapowiadają, że będą stwarzać warunki do takiej rozmowy. Najważniejsze jest to, byśmy wyszli poza swoje własne schematy i uznali, że ludzie niewierzący są wśród, nas oraz podjęli z nimi stały dialog. Oczywiście może spotkać się to z krytyką niektórych osób, ale podobnie było w przypadku międzyreligijnego dialogu, który w Asyżu rozpoczął Jan Paweł II.

W jaki sposób kanonizacja papieża Jana Pawła II wpłynie na polskich katolików?
- Nikogo nie można zmusić do przeżywania kanonizacji; to, na ile ona nam pomoże, zależy od każdego z nas. Sama uroczystość niewiele zmieni. Osoby poważnie myślące o Janie Pawle II muszą się przygotować do jego kanonizacji i sięgać do tekstów papieskich. Oczywiście nie chodzi o przeczytanie ich w całości, bo jest to niemożliwe, ale można koncentrować się na konkretnych zagadnieniach. Dopiero wtedy można zrozumieć Jana Pawła II i kontekst historyczny, w którym kierował Kościołem oraz to, w jaki sposób wpływał na losy świata i Polski, choćby w kwestii powstania Solidarności.

Jan Paweł II bywa porównywany z obecnym papieżem, część komentatorów uważa, że Franciszek jest jeszcze bardziej bezpośredni w kontaktach z ludźmi. Jakie jest zdanie księdza kardynała w tej kwestii?
- Takie porównywanie nie ma sensu. Każdy papież był potrzebny Kościołowi w czasie, kiedy był powołany. Czasem zapominamy o tym, jak swój urząd sprawował papież Jan Paweł II, który miał fenomenalny kontakt z ludźmi, wystarczy wspomnieć choćby Światowe Dni Młodzieży. Sądzę, że w przypadku papieża Franciszka można mówić o kontynuacji.

Czy można mówić już o wpływie nauczania i postawy papieża Franciszka na Kościół w Polsce?
- Niektórzy zaczynają się doszukiwać różnych wymiernych sygnałów takiego wpływu, jak np. wzrost liczby powołań kapłańskich i zakonnych. Ja byłbym ostrożny z tym, by po pół roku pontyfikatu mówić już o wymiernych efektach nauczania papieża Franciszka. Na pewno radykalnie zmienił on styl papiestwa, który w połączeniu z jego słowami o tym, że władza w Kościele jest służbą, jest formą świadectwa. Swoim sposobem bycia odszedł od tego, co jest nazywane celebrowaniem urzędu.

Które miejsca w Warszawie mógłby odwiedzić papież Franciszek podczas wizyty w Polsce w 2016 r.?
- Jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o szczegółach. Biskupi i przedstawiciele władz państwowych będą prosili papieża Franciszka, żeby - tak jak to robił w Brazylii - przy okazji Światowych Dni Młodzieży chciał być także w Poznaniu i Gnieźnie z racji 1050. rocznicy chrztu Polski. Jest wielce prawdopodobne, że papież będzie także w Warszawie ze względu na spotkanie z władzami państwowymi. Poprosimy też, by przyjechał do Częstochowy. Chcielibyśmy być gotowymi na to, by papież mógł zobaczyć i poświęcić Świątynię Opatrzności Bożej w Wilanowie.

Rozmawiali: Paweł Rozwód, Stanisław Karnacewicz