Taki większy spacer

Tomasz Gołąb

|

Gość Warszawski 33/2014

publikacja 14.08.2014 00:00

– Mam swoje rachunki do załatwienia z Bogiem – mówił Karol Bednarczuk, ruszając na wózku 22. raz z pielgrzymką z kościoła na Kole. Chyba poszedł dziękować, bo jego życie to pasmo niewytłumaczalnych cudów. Zresztą nie tylko jego.

 To 22. pielgrzymka Karola Bednarczuka. Po każdej działy się w jego życiu cuda To 22. pielgrzymka Karola Bednarczuka. Po każdej działy się w jego życiu cuda
Tomasz Gołąb /Foto Gość

Poszedł? Nie, sam nie chodzi. Lekarze od urodzenia nie dawali jego mamie, Renacie Bednarczuk, żadnych nadziei. Diagnoza: całkowite porażenie mózgowe. Nawet się nie dziwiła, że Karol mając sześć lat, nie mówił. Ale gdy po pierwszej pielgrzymce usłyszała, jak syn mówi do niej: „mamo”, łzy popłynęły po twarzy. Po piątej pielgrzymce niepełnosprawnych Karol nauczył się czytać i pisać, mimo oczopląsu i sporego niedowidzenia. Niedawno skończył studia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.