Historia rubinowego serca

Agata Ślusarczyk

publikacja 29.08.2014 22:54

Gabloty, które już niebawem zawisną w sanktuarium Matki Bożej Łaskawej, uginają się od wotów. Korale, obrączki, srebrne serca czy różańce kryją setki ludzkich historii....

Historia rubinowego serca Te wota zawisną już niedługo w nowych gablotach Agata Ślusarczyk /Foto Gość

O. Aleksander Jacyniak SJ, rektor sanktuarium Matki Bożej Łaskawej, przynosi do zakrystii korespondencję. - Piszę w dość nietypowej sprawie. Gdy mąż opuścił mnie dla innej kobiety, postanowiłam zbadać ważność naszego małżeństwa. Kilka dni temu miałam jednak sen… - wyznaje w liście pani Anna.

Śniło jej się, że powinna jeden klejnot, który dostała kiedyś od męża, zanieść jako ofiarę dla Matki Bożej Łaskawej - właśnie do tego kościoła. - To był dość wymowny sen, bo chodziło o 2,5 cm serce z syntetycznego rubinu, które kiedyś podarował mi mój mąż, a wraz z nim, jak wówczas deklarował, oddał mi też swoje. Jakiś wewnętrzny głos powiedział mi, żebym przyniosła to rubinowe serce Matce Bożej Łaskawej, żeby Ona mogła zanieść je do swojego Syna Jezusa - kontynuuje.

Od tego czasu minęło już półtora roku. Rubinowe serduszko trudno wypatrzeć w gąszczu setek innych wotów, które ludzie przynoszą Matce Bożej Łaskawej.

Część wisi na specjalnej kracie zamieszczonej w ołtarzu zaraz pod obrazem. W większości to osobista biżuteria, która na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od bibelotów wywieszonych w drogerii. Tu jednak, każdy naszyjnik jest ludzkim wołaniem do Matki Bożej o łaskę lub dziękczynieniem. Najczęściej jednak jest tajemnicą.

- Wota, które otrzymujemy w ogromnej większości są anonimowe - wyjaśnia rektor. I dodaje: - Przez cztery lata mojej posługi do księgi wotów wpisaliśmy blisko 70 pozycji. W tym samym czasie anonimowych podarków dla Matki Bożej wierni przynieśli kilkaset razy więcej. Czasami tylko zdarza się, że ktoś dołączy świadectwo - mówi duchowny.

Więcej o wotach dla MB Łaskawej można przeczytać w nr 36 Gościa Niedzielnego, który 4 września ukaże się na rynku.