Nasz święty Jerzy?

Tomasz Gołąb

|

Gość Warszawski 39/2014

publikacja 25.09.2014 00:00

Przypadek pewnego Francuza dowodzi, że błogosławiony ks. Popiełuszko z nieba wyprasza łaski nie tylko dla nas.

 Grób ks. Jerzego nawiedziło do dziś co najmniej 25 milionów osób Grób ks. Jerzego nawiedziło do dziś co najmniej 25 milionów osób
Tomasz Gołąb /Foto Gość

Dla wielu osób to właściwie oczywiste. Dla nich kapłan zamordowany w 1984 r. był już święty od dawna. Ośrodek Dokumentacji Życia i Kultu bł. Księdza Jerzego Popiełuszki, kierowany przez Katarzynę Soborak, pełen jest podziękowań za doznane łaski. Do tej pory brakowało jednak uznanego przez Kościół jednoznacznego cudu, który pozwoliłby oficjalnie nazywać ks. Jerzego świętym. Teraz może się to zmienić za sprawą uzdrowienia z raka krwi, który zaczęła badać komisja teologów i lekarzy powołana przez biskupa z podparyskiej diecezji Créteil.

Uzdrowienie z raka krwi

Wszystko wydarzyło się dwa lata temu w szpitalu im. Alberta Cheneviera w Créteil. François Audelan, cierpiący od 11 lat na nietypową białaczkę szpikową, był w ostatnim stadium choroby, tracił przytomność. Żona rozpoczęła przygotowania do pogrzebu. Wezwany przez polską siostrę zakonną kapłan przyszedł z obrazkiem ks. Jerzego z wtopionymi relikwiami II stopnia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.