- Żegnamy i odprowadzamy wybitnego męża stanu III Rzeczpospolitej - powiedział na początku Mszy św. główny celebrans, abp Sławoj Leszek Głódź. W katedrze polowej Wojska Polskiego zgromadzili się przyjaciele zmarłego, w tym wielu polityków. Są także najwyższe władze: prezydent Bronisław Komorowski, premier Ewa Kopacz, ministrowie i były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Są także byli premierzy i przedstawiciele korpusu dyplomatycznego. Kilkaset osób zgromadziło się również przed katedrą.
Prezydent Bronisław Komorowski odznaczył pośmiertnie zmarłego Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
- Józef Oleksy przed 68 laty przyjął chrzest. Dziś w prawdzie swego życia staje przed Bożym tronem, przed Chrystusem Zmartwychwstałym. Polecamy Jego duszę miłosierdziu bożemu - powiedział abp Sławoj Leszek Głódź, prosząc obecnych o modlitwę za zmarłego premiera.
W homilii metropolita gdański odniósł się do sprawy wiary i katolickiego pogrzebu zmarłego.
- Żegna go Kościół Ofiarą eucharystyczną, czyli ostatnią Paschą chrześcijanina, która zamyka szlak jego ziemskiej drogi. Wyraża w ten sposób swoją jedność ze zmarłym, oddaje go w ręce ojca, a nam ukazuje chrześcijański sens śmierci i nadzieję życia wiecznego. Katolicki pogrzeb, nie ckliwy, był pragnieniem śp. Józefa i wyrazem jego woli, wypowiedzianej w sposób świadomy. Taki pogrzeb to także powinność Kościoła, bowiem śp. Józef był chrześcijaninem. Został ochrzczony. W glebę jego życia zostało rzucone ziarno chrztu, w imię Trójcy Świętej – najpiękniejszy dar Boga i fundament całego życia chrześcijańskiego.
Uroczystości żałobne odbyły się w katedrze polowej Wojska Polskiego
Tomasz Gołąb /Foto Gość
W godzinie chrztu św. na życie całe został naznaczony godnością dziecka bożego, a przez działanie Ducha Świętego związany został z drogą Chrystusa - powiedział abp Głódź. - Pogrzeb chrześcijanina stanowi dopełnienie narodzin z wody i Ducha św. Bowiem nikt nie żyje dla siebie, nikt nie umiera dla siebie. Wszyscy żyjemy dla Pana. W życiu i śmierci należymy do Pana. Tak: należymy do Pana mimo, iż możemy o tym Panu na drodze naszego życia zapomnieć, bądź – co jest jeszcze większą tragedią – wyrzec się go. Splątane były drogi życia śp. Józefa Oleksego. Przed Bogiem, sędzią miłosiernym i sprawiedliwym zda sprawę z włodarstwa swego, z biegu swych życiowych dróg i motywów - dodał metropolita gdański.
Zauważył też, że nigdy antyklerykalizm ani antykościelność nie były cechami charakterystycznymi zmarłego. Dodał, że nie przeszkadzał mu krzyż w sali Sejmu. Szedł drogą lewicy skupionej na społecznych sprawach, niesprawiedliwości społecznej, a nie na pustych ideach. Zadziwił, gdy w 1995 roku klęczał przed obrazem Matki Bożej Jasnogórskiej - jakby wracał do swoich korzeni - przypominał abp Głódź. Dodał, że Józef Oleksy był człowiekiem kompromisu i patriotą.
- Połączył nas czas choroby. Moja przyszła nagle, jego trwała wiele lat. Przyjmował ją z pokorą. Jego matka powiedziałaby: pogodził się z wolą bożą i zrozumiał, że nasz los nie spoczywa w ludzkich rękach. Wtedy miała miejsce długa rozmowa dotykająca spraw najważniejszych, jego pojednanie się z Bogiem i wyznanie wiary. I powrót na szlak wyznaczonej drogi w katolickim domu i biskupim liceum w Tarnowie. Zszedł z niej, by u schyłku życia na nią powrócić. Uczynił to z potrzeby sumienia i pragnienia powrotu do źródeł życia, pragnienia powrotu na drogi, którą idą polskie pokolenia przez wieki. Dlatego dziś wybrzmiewa przypowieść z Łukaszowej Ewangelii o radości z odnalezienia zagubionej owcy. Anioł śmierci przeprowadzi go do wieczności. Chyba powtarza dziś za Jezusem: „niech się nie trwoży serce wasze, w domu mego Ojca jest mieszkań wiele” - zakończył metropolita gdański.
Na koniec Mszy św. zmarłego żegnali marszałek Sejmu Radosław Sikorski i premier Ewa Kopacz.
Śp. Józef Oleksy spocznie na Powązkach Wojskowych, w mogile obok gen. Wojciecha Jaruzelskiego.