Ratusz oblężony

Tomasz Gołąb

publikacja 26.01.2015 14:58

Około 200 osób, zaproszonych przez obecne władze Bemowa, pikietowało siedzibę Hanny Gronkiewicz-Waltz domagając się odwołania jej pełnomocników w dzielnicy i "zaprzestania dalszego szykanowania mieszkańców".

Ratusz oblężony Około 200 mieszkańców domagało się przed ratuszem przywrócenia zajęć prozdrowotnych na Bemowie. Wcześniej wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak ogłosił, że zajęcia nie są zagrożone Tomasz Gołąb /Foto Gość

Około 200 osób zareagowało na SMS-y wysyłane przez urzędników z Bemowa, przychodząc przed stołeczny ratusz na pikietę przeciwko Hannie Gronkiewicz-Waltz i jej pełnomocnikom. W piątek nowe władze Bemowa ogłosiły, że ratusz nie chce przekazać pieniędzy na zajęcia prozdrowotne dla mieszkańców. Urzędnicy cały weekend rozsyłali SMS-y: "Bemowo potrzebuje pomocy: uratujmy bezpłatne zajęcia prozdrowotne, które blokują ludzie Hanny Gronkiewicz-Waltz". Odzew, choć wiceprezydent Warszawy, Jarosław Jóźwiak szybko zdementował informację o zawieszeniu zajęć dla seniorów, był spory: w poniedziałek na pl. Bankowym stawili się mieszkańcy i urzędnicy Bemowa, wśród nich były wiceprezydent Warszawy Jarosław Dąbrowski, radni i nowy burmistrz Krzysztof Zygrzak. W tym czasie ochrona broniła dostępu do ratusza, zamykając bramy i furtki. Uczestnicy pikiety podpisali petycję do prezydent, w której domagali się m.in. „zaprzestania dalszego szykanowania mieszkańców Bemowa za dokonany przez nich wybór władz samorządowych”. Na ulotce znalazł się specjalny kod, który ma dać pierwszeństwo i gwarancję miejsca w zapisach na zajęcia z gimnastyki, basenu, czy aerobiku.

Nowe władze Bemowa nie otrzymały od prezydent Warszawy pełnomocnictw finansowych i kadrowych z powodu oprotestowania przez opozycyjny klub PiS sposobu wyboru zarządu dzielnicy. Hanna Gronkiewicz-Waltz wyznaczyła swoich pełnomocników, z którymi urzędnicy bemowskiego ratusza muszą uzgadniać wszystkie decyzje.

TAGI: