Na każdą biedę

wb

|

Gość Warszawski 05/2015

publikacja 29.01.2015 00:00

Od 300 lat kapucyni w Warszawie troszczą się o najuboższych materialnie, ale też o tych, którzy pogubili się w życiu duchowym.

Klasztor kapucynów jest znany z ruchomej szopki. Odwiedza ją co roku ok. 40 tys. osób Klasztor kapucynów jest znany z ruchomej szopki. Odwiedza ją co roku ok. 40 tys. osób
Joanna Jureczko-Wilk /Foto Gość

Kościół Przemienienia Pańskiego przy ul. Miodowej i spowiednicy dyżurujący w nim każdego dnia przez osiem godzin są warszawianom dobrze znani. Spowiedź odbywa się nie tylko w konfesjonałach, ale i w klasztornej rozmównicy, bowiem wiele osób wybiera kapucynów na stałych spowiedników, powierzając im kierownictwo duchowe. Ta tradycja trwa od wielu lat. Wśród cenionych kapucyńskich spowiedników, był chociażby bł. Honorat Koźmiński, do którego zjeżdżano niemal z całego kraju, a który w Warszawie posługiwał w latach 1849–61. Teraz tę tradycję kontynuuje 20 braci z klasztoru przy Miodowej.

Jadłodajnia pełną parą

Zgodnie z zakonną regułą kapucyni idą wszędzie tam, gdzie są ludzie potrzebujący, odrzuceni, samotni. Karmią ubogich w stolicy od blisko 100 lat, odkąd do klasztoru przybył bł. Anicet Kopliński, nazywany później warszawskim jałmużnikiem albo św. Franciszkiem z Warszawy. Brat Anicet codziennie kwestował na ulicach, a później zebrane dary dostarczał do kuchni dla ubogich na Annopolu i na furtę, gdzie były rozdawane potrzebującym. Był postacią tak znaną i cenioną, że tramwajarze chętnie zatrzymywali się i za darmo wozili go po całym mieście.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.